On wie, że ja wiem…

 




On mąż, przyjaciel, sąsiad czy znajomy, każdy z osobna wie o czymś innym. Niesłychanie trudno żyć w zakłamaniu czy w upozorowanym szczęściu. Wiemy o sobie dość sporo, przykrywamy wszystko pięknym, wykrochmalonym obrusem i ma być dostojnie, ma być tajemniczo i kokieteryjnie. Każdy chowa jakieś urazy, żądze i niesnaski, aż do momentu, gdy ten nadejdzie, ale często nie nadchodzi w porę. Niesmak pozostaje niczym blizna po bolesnej ranie, a życie toczy się dalej. 




Nie wierzę w powiedzenie ,,dobro wraca” tak samo jak w ,, życie bez barier” takie nie istnieje. Wciąż przytłacza nas brak kompromisu, codziennej i zwykłej wdzięczności. Wciąż dociera do nas milion informacji, zbędnych, niezrozumiałych, trudnych do zaakceptowania, do realizacji, do wdrożenia w rytuał codziennych praw i obowiązków. 

Mylimy się, zastanawiamy i pędzimy dalej na oślep, przed siebie, by zdążyć, by znów zatriumfować, by po chwili opaść jak pył, jak obłok na niebie. On wie, że ja wiem- o rzeczach istotnych, że coś przegapiłam, że czemuś nie poradziłam w porę, że z czymś mało znanym przyszło mi żyć, bywać na salonach, dumnie kroczyć i zaskakiwać innych. Jakiś chwyt, próba zemsty po latach nie wchodzi w grę, bo dzieci, bo wnuki, bo stan ,,jako-taki''. 


 Nikt nie wybacza oszustowi, złodziejowi czy kochasiowi, który obiecał wielką miłość, wspólną przyszłość, ale wyszło tradycyjnie, bez płatków róży, lampionów i zgody. Pozostał smutek, chwile bezradności, które nieprawdopodobnie wzmocniły, które zaważyły na kolejnych dniach, tygodniach, miesiącach i latach. On wie, że ty wiesz, ale nie ruszy dupskiem, bo jest tchórzem, chamem i prostakiem. On wie, że uczynił wiele krzywdy, ale zamknięty w złotej klatce, w końcu zrozumiał, że złamał wcześniej ustalone zasady, że przegiął, że stracił nie tylko twarz, ale i dobre imię bliskich, podwładnych i znajomych. 

P.S. Wpis ma wiele przekazów, ale tylko wytrwali i wrażliwi pojmą, o kogo chodzi. Podobne typy są bliżej,  niż wam się wydaje, ranią i wbijają nóż w samo serce, tylko po to, by zostać zbawcą, wybawcą, dawcą czy innym parszywym i próżnym chujem. Dobro wraca…? chyba w postaci większego penisa czy biustu, koń by się uśmiał.

Komentarze