Kilkanaście lat temu, gdy lekarze nie dawali szans na normalne życie, wybrałam polecone miejsce na wyjazd z nadzieją tego, co jeszcze można było uratować. Miasteczko uzdrowiskowe {pisałam o tym dużo więcej pod koniec 2017 roku} malowniczo położone w Niecce Nidziańskiej, między miastem ze smokiem, a ,,scyzorykami” ale do rzeczy Zofffia. Pomogli, uleczyli i wyleczyli na długo, a co się naoglądałam przypadków, sytuacji czy amorów na sanatoryjnym parkiecie; na lata pozostanie w pamięci. { fotka z Watykanu}
Był luty, przeważnie wtedy jechałam na siarkowe kąpiele- dzieci miały wtedy obozy narciarskie, były ferie zimowe. Wspomnę tylko, że był post, a w kościele katolickim również wyciszenie, czas pokuty za grzechy i ogromnego napięcia wewnętrznego. Oczywiście były tańce i hulanki, ale w piątki bywało dużo mniej osób niż w sobotę czy już w niedzielę. Wtedy inaczej myślałam, żyłam w poczuciu niższości i odrzucenia przez Boga. Moja świadomość o Panu i Stwórcy, zakorzeniona od lat, tkwiła i blokowała pewne działania, nawet te, których wytłumaczyć za cholerę się nie dało.
Usadzili nas w szóstkę do niewielkiego stolika, przy którym spożywaliśmy codzienne posiłki. Pierwsze kilka dni były tymi, w których krygowaliśmy się wszyscy, staraliśmy unikać konfliktów, a okazanie uprzejmości należało do dobrego tonu. Ręka w rękę, po lewej mojej stronie siedział- jak się okazało już podczas kolacji ksiądz Boguś [ z parafii leżącej zaledwie trzydzieści kilometrów od mojego miejsca zamieszkania] Rozmowa pozwoliła na swobodniejsze ruchy, a ton i gesty na jeszcze więcej.
Kiedy na kolację podano gulasz mięsny odmówiłam {teraz poprosiłabym o repetę} ale, gdy na stole pojawiła się szynka, grzecznie [jak to wtedy bywało] spojrzałam na duchownego i zapytałam czy mogę plasterek. On złożył ręce do modlitwy, wymamrotał coś pod nosem i pobłogosławił mnie mówiąc; jedz dziecko już możesz.
Jednak moja wiara była wtedy zbyt silna i zjadłam tylko chleb z masłem. Jutro napiszę, co było dalej…księżulek poszedł ostro po bandzie.
To trochę tak jak we wspomnianej Wyborcza.pl {grosze za prenumeratę w necie} Duży Format z 19 kwietnia ,,Dwie Heleny i Jezus. Odeszłam od Kościoła jak od toksycznej kochanki”- ,,Helena;- od zawsze byłam nadwrażliwa, lękliwa. Jak dziecko wierzyłam mamie, gdy mówiła, że grzech to ciemna plamka, która pojawia się w sercu, kiedy robię coś złego” albo ,, Używa wtedy wielu mądrych teologicznych terminów, których dziś Helena nie potrafi nawet powtórzyć. Pamięta tylko, że zamiast ,,grzechu” mówiła o sodomie. Helena znowu jej wierzy. Homoseksualizm to jeden z najgorszych występków”…warto przeczytać, może ktoś w tym odnajdzie siebie, swoje odczucia, pogodzi się ze stanem faktycznym.
Dziś w Gazecie Wyborczej; ,,PKO BP szczepi swoich”-,, Według informacji ,,Wyborczej” skorzysta kadra menedżerska z rodzinami i znajomi”- strona 4 a także Ekonomia i ,,Małe i drogie”- ,,Coraz częściej zamiast Hurghardy wybieramy komary, spanie na drzewie, albo hotelowy standard, tyle że w starym kontenerze”- strona 16 i jeszcze łyk Kultury- ,,Dopiero się rozkręcam” premiera 41. płyty Toma Jonesa.
Komentarze
Prześlij komentarz