Teraz źródłem wszelkiej wiedzy medycznej jest szemrany internet- ubolewam nad tym. Obecnie szukamy lekarza na znanym profilu, w szeroko rozpowszechnionym medium- nie tu i teraz czy raczej tu, gdzie szukać powinniśmy. Lepiej pierdolnąć setę i zapomnieć o chorobie, niż znaleźć lekarza i wyznaczyć termin wizyty. Obecnie mamy tendencję szukania porady szybko i na temat. Taki medyk z prawdziwego zdarzenia, będzie drążył, pytał, a i tak nie spojrzy nam głęboko w oczy i nie pochyli się nad naszym stanem zdrowia, bo inny intruz puka do gabinetu, bo czas ucieka, bo lekarz też człowiek i chce zarobić. Choć jak w każdej materii na szczęście są miłe dla oka, duszy i naszego stanu zdrowia wyjątki. Tak z innej beczki; może jednak z tej samej, czy to jedna, wielka mistyfikacja? Gorąco polecam serial ,,Nocna msza” na Netflix…wciąga jak cholera!
Widoczny stan polskiej służby zdrowia czuć na odległość- marny ten, kto uważa, że wszystko jest w porządku. Pisior czy uczestnik niedzielnej sumy, zawsze znajdzie wytłumaczenie, zakupi tani lek na wszystko. Taki czteroliterowy, na hemoroidy, stan wątroby i zębów. Taki powszechny i niedrogi, dostępny ,,po drodze” po co lekarz, po cholerę płacić za wizytę, skoro można wspomniany medykament popić kranówą i dalej funkcjonować. Społeczeństwo marnuje czas na internetowe leczenie, ale ma ku temu pełne prawo. Cała gama suplementów i podobnych zamienników czeka na potencjalnego pacjenta opierane przez wszędobylskie reklamy na poziomie szamba. O tym i podobnym fakcie pisałam tu niejednokrotnie, wyżywając się na hienach, oligarchach i szabrownikach naszych portfeli.
Przestaliśmy się leczyć, bo po co? Rząd polski chce nowych rozwiązań w tej kwestii. Teraz będą leczyć nas felczerzy po zawodówce (ale z legitymacją partyjną), znachorzy i babki zielarki. Rozkwitnie podziemie aborcyjne i wiele innych dziedzin medycznych, po które w przyzwoitym czasie doczekać nie sposób. Teraz kościół katolicki wespół z rządową czapą będzie decydował o tym czy powinniśmy już zdechnąć czy dostaniemy ostatnią szansę; leki z kościelnej puli, szpitalne łóżko za przepisanie kościołowi mieszkania czy też ogromna moc wiary, zaczadzenia i modlitwy. Jak to mówią; nadzieja umiera ostatnia!
Leczymy się na własną rękę, ryzykujemy i wpadamy w panikę, gdy coś nie zadziała tak jak powinno. Kto jest za to odpowiedzialny? Sami sobie odpowiedzmy- dla jednych będzie to system, dla innych nasza lekkomyślność, że wszystko zabrnęło tak daleko mimo, że słuchaliśmy, uczestniczyliśmy w codziennym życiu- dla jeszcze innych to zaniedbanie względem Boga i jego karania nas za wszystko. Czas pokaże, komu uda się przeżyć kolejny dzień, tydzień czy miesiąc. Okaże się czy zaordynowane leki zadziałały w porę, ale jedno jest pewne- warto być ostrożnym i nie poddać się kolorowej aptecznej gablocie, ani też sugestii pierwszego, lepszego medyka w necie. Warto odwiedzić lekarza, którego znamy, któremu zaufamy, który starał się pomóc komuś z naszych znajomych. Leczenie się na własną rękę jest zbyt ryzykowne, a lek z apteki powinien być lekiem- substancją sprawdzoną przez stosowne instytucje, mieć odpowiednie certyfikaty i atesty…nie leczmy się sami, to ostatnio bardzo niebezpieczne.
Komentarze
Prześlij komentarz