Skoro TU jestem to...

 


...powinnam czuć się bezpiecznie. Oddychać zdrowym powietrzem, patrzeć zdecydowanie w przyszłość i czule zerkać na zegar. Wytyczać innym granice, szukać tego, co jeszcze nieodkryte i żyć pełnią życia. Jestem osobą odważną, ale to nie znaczy, że przezorną. Wyniesione z rodzinnego domu wzorce, dawno temu stały się dla innych podejrzliwe, ale dla mnie  mocno zakorzenione. To, co dobre,  gdy mamy osiemnaście wiosenek, nie zawsze przydaje się w starszym wieku. Skoro TU jestem, wybrałam to miejsce z różnych względów, to niemal wszystko powinno pasować. Nie należę też do osób  narzekających, ale są rzeczy, które mocno TU denerwują, a nawet nie dają spokoju. Są blisko, a czasem jeszcze bliżej. 


Tyle trąbi się o ekologii, o zdrowym trybie życia czy o przestrzeganiu prawa tak związanego z codziennym życiem,  jak i tego, co zaskakuje raz na tydzień, raz na miesiąc czy od czasu do czasu. Tu brak fachowca, a tam normalnego zachowania sprzedawcy. Tu ,,panienka z okienka'' mija się z prawem, a tam urzędnik sprowadza cię na ziemię, zasłaniając się paragrafem. Idziesz do knajpy, a w niej czujesz jak cała chmara rozbrykanych gości gra ci na nosie, kelnerka ma focha, a za butelkę wody płacisz tyle, co w stolicy kraju. {ups. zawsze można wpisać swoje uwagi w komentarzu- odpowiadam natychmiast}




 Skoro tu jestem, żyję, a podatki idą na polepszenie jakości - czy to dróg, ulic, parków czy ścieżek rowerowych, to; powinnam to odczuć.   A tymczasem, TiR,y pędzą pod oknami, tynk na ścianach pęka, mimo znaków zakazu- wszystko toczy się od rana do nocy.  [już za plecami słyszę; jak ci źle, to...] podobno, wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Miło byłoby spędzać wolny czas wśród zadowolonych z życia ludzi, mieć choć trochę podobne poglądy, zauważać rzeczy istotne, a nie bzdury, z których tworzy się płachtę na byka, jednocześnie nie posiadając tegoż byka. Dostrzegając chaos, obłudę i próżność innych, nigdy swoją. 

Ktoś inny westchnie; och, takie mamy czasy! Raczej nie o te czasy chodzi, a o nasz stosunek do pracy. Zerkając na lewo i prawo, załatwiając wiele spraw, przyglądając się ludziom pracy, to odnoszę wrażenie, że pracują za karę. Oczywiście są wyjątki, jest kilka miejsc, gdzie miło wejść, zapytać i załatwić po ludzku sprawę. Jednak w większości placówek, lepiej omijać szerokim łukiem. Nie wymienię z nazwy, adresu, ani z działalności, ale dobrze nie jest w naszym mieście. Mam wrażenie, że przeszkadzam, gdy chcę kupić {to czy tamto}...te spojrzenia, ten niemrawy ruch wstania z krzesła -słyszę w tyle głowy; O matko, czego znowu? Jednak- nabiał po schodku- miło! na targu dawno nie byłam, ale tam też jest ciekawie, a czasami zabawnie. Mało życzliwości, za to, palec środkowy króluje na lokalnych drogach, ale to standard na skalę europejską. No i te telefony! wszędobylskie, ohydne i beznadziejne, ale o tym było tyle, że można by na tym, ugotować wielkanocny żur. 


Wszystko jest dobrze, gdy wchodzimy po to, by podpisać nową, atrakcyjną umowę. Gorzej, gdy przyjdziemy coś w niej zmienić, albo z niej zrezygnować. Zakup odkurzacza czy suszarki do włosów to już żadna nowość i klient marny. Teraz najlepiej, gdybyśmy podjechali ciężarówką po kilka pralek i wypasionych lodówek. Może na zakupy trzeba iść po wizycie u stylisty? A druga sprawa to; czy w domach rodzinnych tłumaczy się jeszcze zasady szacunku drugiej osoby, czy wszelkie procesy porozumiewawcze są jeszcze ważne,  czy ludziom chce się żyć? Uśmiechać? Jeśli przestaniemy się cieszyć z tego, co mamy, to znaczy, że nadchodzi nasz koniec! smutne to wszystko! 



Komentarze