Jak przystało na kogoś, kto wierzył i przestał, to i tak będzie to tekst delikatny.
Będąc dzieckiem, wpajano mi wartości w jakich mam żyć. Posłuszna, podatna na to, co mówią i ufna dla tych, którym ufać nie powinno się nawet przez ułamek sekundy. Średniowiecze dawno minęło, ale jego skutki czuć na każdym kroku, w polskich domach, szkołach, szpitalach, urzędach, a nawet na ulicy czy w parku.
1 listopada był dniem szczególnym, wyjątkowym, takim zjawiskowym, ale bardziej tajemniczym. Dać pokłon tym, którzy odeszli z tego świata, zastanowić się nad momentem śmierci i kostuchy, która gdzieś ukryta czeka na każdego z nas. Wierzyłam w niebo i piekło, bałam się śmierci, skostniałych i sinych umarlaków.
W procesji, która wychodziła z kościoła i zmierzała w kierunku pobliskiego cmentarza, nie widziałam ludzi, a kościotrupy i fruwające anioły oraz pilnujące tego całego szemranego tłumku, czarne jak smoła diabły. W domu rodzinnym opowiadano o tym całym zamieszaniu, jakby to była jakaś scena z horroru.
Jednak mimo tych scen i panicznego lęku, zastanawiałam się nad tym; Czy kiedyś się spotkamy z umarłymi? Jak będzie wyglądać moja babcia Waleria, którą zapamiętałam jako śliczną, drobniutką kobiecinkę. Wmawiano na lekcjach religii, które już wtedy zaliczone były do programu nauczania, że trzeba być dobrym, by trafić do nieba!!!
Martwiło mnie jedno; że nikt nie potrafił, albo nie chciał, odpowiedzieć mi na szereg nurtujących mnie pytań. Tkwiłam w przekonaniu, że to wszystko, co mówią dorośli jest prawdą, niepodważalną i zdecydowaną. Musiałam przeżyć wiele lat, aby dotrzeć do sedna sprawy, do rozwiązań moich zagadek i tajemnic.
Na mojej drodze stanął Ktoś, komu bardzo na mnie zależało, Kto szczerze i z oddaniem przekazał wiedzę, której nikt wcześniej nie potrafił, albo było mu na rękę {tak jak było} Z całą masą cierpliwości, pokładami odwagi i szczerości - podał to, co oświeciło i zmieniło tok myślenia, podejścia do ludzi i słuchania swojej intuicji, a nie pana z ambony.
Wtedy stało się godzinami na cmentarzu, przy grobie bliskich czy znajomych. Obecnie staram się unikać tego miejsca, choć można spotkać tam od dawna nie widzianych znajomych. Śmierć to jedyne dobrodziejstwo tego świata. Tam trafi Musk, Trump czy szaleniec Putin- żaden z nich nie użyje swoich środków, by żyć, zabijać i nękać dalej.
Piekła i nieba brak, życia pozagrobowego i całych tych bredni, jakie serwuje nam KK też nie ma. Warto żyć dniem dzisiejszym, a zmarłych pozostawić w swoich sercach i pamięci. Na nic złote litery na pomniku, na nic drogie kwiaty i świeczki. Nic nie zwróci nam bliskich, to wiemy, więc dlaczego postępujemy tak jak nasi przodkowie 2, 3, a nawet więcej wieków temu? Oświecenie w Polsce trwało krótko, ale na tyle, by przytoczyć kilka przykładów i wdrożyć je w nasze codzienne życie. Już słyszę; po co to komu? Jest dobrze! No, skoro jest dobrze, to powodzenia, ja się z tego wymiksowałam i oddycham pełną piersią, jestem wolnym człowiekiem!!! Wpis oddali mnie od wielu, ale czy to teraz ważne? Ważne, by zastanowić się nad swoim postępowaniem i akceptowaniem bądź nie tego, z czym przyszło nam się zmierzyć. AMEN!
Komentarze
Prześlij komentarz