W domku czy ,,na wyjeździe'' ?


Mowa o spędzaniu świąt, o czasie magicznym i rodzinnym. Obecnie, gdy wszelkie jadło przybywa pod same drzwi, nikt nie zastanawia się jak mogło być ,,kiedyś''. Właśnie wtedy, gdy byłam dzieckiem, mama pichciła w kuchni od samego rana do nocy. Krzątała się po niewielkim pomieszczeniu, gdzie stała kuchnia na cztery fajerki, w której trzeba było napalić. Zimą było to nie lada wyzwanie, gdy napadało śniegu po dach i trzeba było przynieść z drewutni kilka suchych szczap na rozpałkę. Zapach mielonego maku i bakalii wystanych w kolejce. Cieszyła pomarańczka, skarpety czy szalik pod choinką. [na zdjęciu ja z Tosią, grudzień 2015 rok]



Mało kto wtedy wyjeżdżał gdziekolwiek, no może do cioci czy dziadków, mało kto posiadał auto, nie było zwyczaju spędzania świąt poza domem, bo nie było ku temu warunków. Nie było tylu hoteli, pensjonatów i innych miejsc. Mieszkańcy wiosek z dumą i pieczołowitością dbali o każdy szczegół tego magicznego czasu. Myślę, że dzięki zaangażowaniu wspomnianych mieszkańców wsi i ich katolickie tradycje spowodowały, że święta bożonarodzeniowe mają się dobrze. Jednak wielu ,,wsiunów'' czy ,,mieszczuchów'' odchodzi powoli od tego całego zgiełku związanego przede wszystkim z obfitością stołu i obdarowywaniem bliskich. [foto z Tajlandii]



Mamy dość przemieszczania się w poszukiwaniu prezentu, mamy dość stania w korkach, kolejkach i wszelkiego rodzaju miejscach. Od początku grudnia, a czasem w listopadzie dla wielu rozpoczyna się sezon biegania, nerwowych ruchów i zerkania na listę zakupów. Dla tych, którzy nie chcą biegać i szarpać się z rzeczywistością, wspomniane pensjonaty, hotele i wszędobylska agroturystyka przygotowała cały program świąteczno- noworoczny. Jednak pytanie; czy warto wyjechać czy raczej pozostać w domu należy już tylko do nas samych. Na wyjeździe mamy wszystko czego dusza zapragnie, nawet śnieg potrafi spaść w ostatniej chwili. 



Suto zastawione stoły, uwijający się jak w ukropie sztaby kelnerów, menadżerów i kucharzy- wszystko po to, byś za rok znów do nich przyjechał. Święta w zaspach, na upalnej plaży czy na końcu świata? Ważne, by być szczęśliwym i zadowolonym z siebie, by dać radość innym, by spełnić swoje {nie innych} marzenia. Nie jest ważne czy będzie karp, kutia czy specjalność danego miejsca. Istotnym jest- być blisko tych, których kochamy, którym ufamy i szanujemy. Po latach różnych świąt spędzanych w gronie najbliższych, we własnym domu czy na wyjeździe doszłam do wniosku, że...

Zmęczył mnie czas, utrudził los i doświadczyły lata, w których to pragnęłam uszczęśliwić wszystkich wokół. Teraz nic nie muszę, owszem- lubię pierogi z kapustą i grzybami, więc sobie je zrobię. Zjem cokolwiek, pójdę na długi spacer i popatrzę na świat. Czyli nie inaczej jak tylko każdemu wedle jego potrzeb. Czego i wam życzę ... 


Komentarze