Obiad bez ptaka.


Nie będę pisała o znanej i popularnej Ortoreksji {możecie sprawdzić w netach, co to takiego}, ale o tym, co w zasięgu ręki, i że warto.  Tytuł ,,Obiad bez ptaka'' to nic innego, jak sprawdzone, smaczne i zdrowe produkty z lokalnego bazarku. Tu nie trzeba drogich owoców i warzyw sprowadzanych z końca świata, przyczyniających się również do zanieczyszczania planety. Mowa o prostych, znanych raczej z babcinej piwniczki czy spiżarenki, produktach sezonowych. Choć ten granulat sojowy sprowadzony, ale z niedalekiej krainy, gdzie lubią jeść żaby. Może powinnam poszukać krajowego, ale mięso można zawsze zastąpić znanym, ale mniej lubianym selerem. [o orzechach, będzie przy deserze]



Cała ich masa wdzięczy się do nas, ale my wolimy te mało znane, bo tak wypada. Pospolita marchewka, seler, kapusta czy buraczki. Polskie jabłka, suszone śliwki, smaczne i bogate w minerały orzechy, zamiast tych z Afryki czy Azji. Kiszonki, niezastąpione  przy niedoborach witamin, a w szczególności o tej porze roku, dla dzieci i osób starszych. Zapominamy o kompotach, konfiturach i ziołach, których latem wszędzie pod dostatkiem. Pamiętajmy, jedna dorodna główka kapusty kosztuje tyle samo, co stęchła kiełbaska przy zakupie paliwa. Tam są stosowne aromaty, tu mamy do czynienia z produktem gotowym do przetwarzania. Takie ,,gołębie bez gołębi'' czyli kapusta zasmażana w piekarniku w pomidorach, ze wspomnianym granulatem sojowym, doprawionym śmietaną, miód w gębie. 





Skupię się jednak na podstawowych źródłach witamin, a mianowicie; marchewce, kapuście, jabłkach, cebuli, która zawiera całą masę witamin z grupy B, D, Wapnia, żelaza, potasu, sodu i magnezu. Hartuje, wzmacnia nasz organizm, dobrze wpływa na naszą skórę, zęby i serce. To samo możemy powiedzieć o wspomnianej marchewce, kapuście i soczystych jabłkach, jedzonych razem ze skórką. Pamiętajmy, by w markecie, na straganie czy bazarku kupować zawsze marchewkę mniejszą, nie te piękne gigantyczne marchewki, jak z obrazka. One mają więcej chemii, niż witamin. Fajnie, gdy ma się kogoś zaprzyjaźnionego, kto ma ogródek i sam ją uprawia. Szczypior rośnie już z cebuli, wystarczy włożyć taką do wody, a po kilku dniach wypuści nam zielone, zdrowe kłaki. 





Dziś do ulubionego spaghetti- oczywiście sos pomidorowy z letnich przetworów, ale z dodatkiem granulatu sojowego {zamiast mięsa} sporo oregano, bazylii, pieprzu, suszonej papryki i deczko Parmezanu, albo Cheddaru. Dodatkiem do makaronu jest oczywiście cała spora łycha surówki z kapusty, marchewki, jabłka, szczypiorku i natki z pietruszki. Zamiast sprowadzanej cytryny dodałam spory kielich octu z winogron swojej produkcji, ale oliwę dodałam już z marketu{do tego jeszcze nie doszłam} 




I tu, nie zapominamy o tym, by na wstępie czyli po uszatkowaniu, po skrojeniu kapusty wsypać trochę soli i pognieść taką kapustę, aż puści nam trochę soku. Potem dodajemy całą wspomnianą resztę czyli startą na grubych oczkach marchewkę, jabłka ze skórką, pieprz, oliwa, ocet winny i zielsko{szczypiorek, natka lub koperek czy kolendra} Do popicia oczywiście kompot z wiśni lub suszonych śliwek, a na deser; jogurt naturalny z garścią orzechów, mrożonych malin i ciutka płatków owsianych, żytnich czy orkiszowych. Żyć nie umierać, proste i niezwykle smaczne, a przy tym niedrogie. Polecam. 

Komentarze