Świat oszalał, ludzie ogłupieli, dzieci zapomniały - czym, a raczej kim jest Rodzic. Szacunek do ,,siwego włosa'' czy respekt wobec tego, który zarywał noce i dbał, by zupka była zjedzona do końca. Dzisiejsza matka, nowoczesna, modnie ubrana jest zmęczona, zmęczona byciem matką...{świetny film na Netflix pt; #DzieńMatki - polecam gorąco}
Rozsądnie by było, gdyby miała worek z pieniędzmi i zero swoich marzeń. Wszystko mogła przeznaczyć na zachcianki małoletnich i tych już bardziej osadzonych w złotych ramach zwanych życiem. Matka utrudzona- ta od spełniania życzeń, pochylająca się nad roszczeniową córunią czy rozkapryszonym synalkiem. Kochająca swe dziatki do granic możliwości- owszem, można kochać, ale też wymagać i stawiać granice. Jednak wiele matek zapomina o swoich potrzebach, brnie po pachy w zakłamaniu i za każdym razem udaje, że jej z tym dobrze. Hmm, dzisiejsze matki są żałosne i leniwe, wpatrzone w...telefon, nie dziecko. Smutna, ale prawdziwa rzeczywistość, ulotne chwile, które prześlizgują się przez palce. Matkom brak cierpliwości, to nie te matki, co jeszcze dwie dekady wstecz. Nowoczesne, wysportowane, dopieszczone matki, pomimo wielu nowinek, wyspecjalizowanych pomocy narzekają na brak czasu. Wiecznie w biegu, na zabiegu czy na spacerze z dzieckiem, skupione na tym, co w telefonie. Czy to jest matka? Nie mnie oceniać, ale napisać mogę.
Są matki Polki, o których pisałam rok, dwa, a może trzy lata temu. {znajdziecie w archiwum bloga, warto} Są matki wspomożycielki, utracjuszki czy lekkoduszne i nałogowe pracoholiczki. Która lepsza, która bardziej nadaje się na matkę? Tego niestety niewiem, ale z całą odpowiedzialnością odpowiem, że te, które ,,leją wodę'', ,,kładą laskę'' czy są matkami od święta mają najlepiej, są doceniane po latach, upragnione i szanowane. Zawsze w podobnych momentach, gdy w grę wchodzą uczucia najistotniejsze przychodzi mi na myśl film pt; ,,Ballada o Januszku''
Ileż to podobnych Januszków na tym bożym świecie, ile nocy nie przespanych, ile łez wylanych, ile ciosów i razów, bolesnych i trudnych do zatuszowania. Ileż to córeczek wymykających się z domu cichaczem, wprawiających matkę w zakłopotanie. To ona przeżywa, by małoletnia nie zaszła w niechcianą ciążę, by wróciła bezpiecznie do domu. A do tego wszystkiego jeszcze oliwy do ognia dolewa rząd ze swoimi kretyńskimi pomysłami i kościół, z wrażliwymi reformami, zabobonami i przykazaniami. Obecna matka ma niełatwe życie, bo dzieciak rozhisteryzowany, mało ogarnięty i zepsuty cywilizacją. Co robić? Robić swoje, dla katolików będzie to; bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za złe karze...
Dla mnie osobiście - to czas relaksu, spełniłam się w roli matki, teraz usuwam w cień. Więcej reakcji pozostanie w moim sercu, tak będzie lepiej. Matka jest Matką do czasu, gdy jest potrzebna, póżniej staje się gratem, starym i bezużytecznym. Co zrobić, by było inaczej? Nic nie robić, zejść z drogi i czekać, aż się potknie i poprosi o radę. Nie poprosi? To jego strata, znaczy dziecka strata. Świat matek i macierzyństwa zszedł na psy, stoczył się do kwoty 500, 700, 1000 złotych. Kasa wyparła relacje i wszelkie procesy związane z byciem matką, musisz mieć klasę i być na topie, inaczej nie pasujesz do żadnego kontekstu odniesienia i korelacji. Już nie wspomnę o matce chorej, niedołężnej i umierającej. CDN.
Komentarze
Prześlij komentarz