,,...I letnich złotych wspomnień. Niech mówią ''głupi'' o mnie, a mnie jest żal''.- Tak przed laty śpiewał nieżyjący już Jerzy Połomski. Choć nadeszło dość późno, to dało się we znaki owe lato 2023, żar lał się z nieba, momentami czekaliśmy na jesień. Niezwykły urodzaj na to wszystko, co w ogrodzie. Nie brakowało jednak żarłocznych mrówek, ślimaków, stonek, chińskich biedronek i przeróżnego dziadostwa, które co i raz skradało się na tych czy innych roślinach. Jednak jak to bywa w naturze, widać było niesamowity ,,ruch w interesie'' i jedno drugiego podjadało, właziło na głowę. [...]tekst z 12 sierpnia 2022, też super, polecam! Tytuł,,Szkoda lata'' w archiwum.
Piękne niebo, czyste powietrze i lekkie podmuchy wiatru dawały znak, że można śmigać na rowerze, że spacerować do woli i upajać się wszechobecną przyrodą. Późne truskawki, jeszcze późniejsze maliny, ale można było najeść się do woli, czerpać całymi garściami i tworzyć smakowite dzieła sztuki zamknięte w słoiczku. Leżeć na zielonej, a gdzieniegdzie wypalonej słońcem trawie, marzyć i planować jesień. Skubać zioła, wąchać świeże liście mięty, szałwii i chociażby oregano, które latem należało do wszędobylskich i jakże upragnionych trzmieli i pszczół.
Były wiśnie, do oporu czereśnie i wczesne jabłka. Morele, jeżyny, borówki i całe pasma kwiecia dzikiej róży. Falbany z lawendy, macierzanki i miniaturowych różyczek, przeplatane majerankiem, tymiankiem i rozmarynem. Ach, co to było za lato, pełne wzruszeń i doznań. Tam miłe rodzinne spotkanie, a gdzie indziej rozmowy po latach, z tymi, z którymi nie zawsze po drodze. Cóż- jedno jest pewne, lato było przyjemne, gorące i pracowite. Co widać na przedstawianych przeze mnie obrazkach. Dziś to już tylko ostatnie tego kąski, ostatnie papryczki, pomidorki i...wykopany imbir. Ten, który od niemal ośmiu miesięcy potrzebował mojej troski, dziesiątek konewek wody, przewiewu i doskonałej temperatury. [ta garstka imbiru, to skarb, warto było dreptać]
Na koniec dodam; już nie żal mi lata, jestem szczęśliwa i spełniona, ale również bardzo zmęczona. Chcę odpocząć, złapać oddech, przygotować się na nowy sezon. Posmakować przygotowanych przetworów, rozsmakować w letnich nalewkach, doświadczyć najlepszego. Zadowolić się ,,nicnierobieniem'' doznać rozkoszy nudy i odczuć coś, o czym szumią knieje. Ech! Tylko czy dam radę? Czekam na te zimowe wieczory, gdzie czas na moment się zatrzyma, rozpalę w kominku, zaleję wrzątkiem własnoręcznie zrobioną herbatkę. Dokończę książkę Joanny Kuciel- Frydryszak pt; ,,Chłopki'', posłucham ulubionej muzyki, poczekam na wnuki i...znów nastanie wiosna. {jakiś komentarz?, poproszę, polecam się}
Komentarze
Prześlij komentarz