Facetem po przejściach, chłopem od wszystkiego, a może to jakiś lovelas, ten Bograczyk. Nic bardziej mylnego, to potrawka, gorąca przystawka, ala' Stroganow. Jak sięgam pamięcią, gdy dorodny byczek trafiał ,,pod nóż'' - niestety, tak bywało. Świniobicia, kurza noga w rosole, szyja czy mostek cielęcy- to nic nadzwyczajnego jeszcze dwie, trzy czy cztery dekady wstecz. Teraz UE kolczykuje co się da, ma pieczę i oko na to wszystko, co kwiczy, beczy i ryczy, a nawet to, co opierzone, opancerzone i wynaturzone. Nie mam pretensji do nikogo, takie czasy- tłumaczę.
Jednak o Bograczyku dziś chciałam wspomnieć. Węgierska zupa w formie gulaszu, ostra, pożywna i łatwa do zrobienia. Trochę wstyd się przyznać do tego, że popularne danie pochodzi z Rosji. Sycące i nadające się do podania w niemal każdym domu, a mowa oczywiście o Stroganow' ie. Bardzo podobnym do wspomnianego i tytułowego Bograczyka, ma się dobrze. Mimo, że weganie i wegetarianie pomstują i nie odpuszczają, dania mięsne trzymają swój poziom i zyskują nowych smakoszy. Bograczyk, bo tak nazywa to danie mój Facet, właśnie trafi dziś na nasz stół.
Od początku września słychać było pomrukiwania i szepty; Zrób ten Bograczyk, kupię co trzeba, tylko zrób, proszę! No to masz, rzekłam i oto on, w całej swej kulinarno- smakowej odsłonie; Bograczyk, a raczej Boeuf Stroganow. To mój przepis i nazwa również, dla nas zawsze będzie to ,,Bograczyk'' W Bieszczadach, na Kaszubach czy Beskidach też jest coś podobnego, ale to już inna bajka.
Oczywiście zakup w ,,Kotlecik'' #Błonie, tam każdy mięsożerca znajdzie coś dla siebie. Piękna pecka {kawał} wołowego mięsa [ligawa, kotlet czy polędwica] Do tego około kilogram oczyszczonych pieczarek, dwie cebule, kilka papryk czerwonych, [ dałam kilka mniejszych, zielonych, bo miałam takie] - kostka masła i przyprawy, ale o nich za chwilę. Zaczynam od przesmażenia pieczarek , na maśle, potem wlewam je do garnka i to samo robię z papryką, jednak wcześniej jedno i drugie kroję w niezbyt cienkie paski. Zarumienione leciuteńko pieczarki i paprykę pozostawiam w garnku na delikatnym ogniu. Wołowinę kroję w cienkie paski, kostki i przesmażam na maśle {dużo masła} kiedy zmieni kolor z czerwonego na szary, wlewam do garnka z papryką i pieczarkami, jeszcze tylko cebulka i widać koniec dłubaniny.
Całość zalewam dobrej jakości {tu w tej roli moja, duża butla pomidorowej pulpy} -koncentratem pomidorowym. Gdy całość zabulgocze dosypuję zioła; Papryka Cayenne, pieprz młotkowany z kolendrą, sól do smaku i coś od serca{...} według gustu i potrzeb smakowych, czasem jest to Majeranek czy Oregano, ale bez przesady. Sama idę na serial lub piekę ciasto, a na kuchni pozostawiam pyrkocący delikatnie garnek z zawartością, która wymaga ponad godzinkę, by dojść, stać się jadalnym daniem. Znając życie, to pewnie o czymś zapomniałam, ale od czego Wy jesteście, zawsze można coś zasugerować od siebie- oczywiście w komentarzu.
Komentarze
Prześlij komentarz