{historia oparta na faktach}
Pewnie pomyśleliście o owadach, nornicach czy szczurach w letnich knajpach. Nic bardziej mylnego, miałam na myśli człowieków, istoty myślące, podobno inteligentne i ostatnio bardzo wymagające. Skoro masz domek z ogródkiem, a już ten w górach, nad morzem czy blisko jeziora. Masz lekko zjebane wakacje, pod warunkiem, że masz dobre serce, przyjazne spojrzenie i czujesz skruchę, wobec starych znajomych. Jeśli masz dość najazdów, nasiadówek i wyżerania wszystkiego z lodówki i nie tylko- to czas, abyś zrozumiał sens życia.
Przecież mógł więcej, bo można było trzymać się zasad, bo trzeba było pomyśleć, zanim powie się to magiczne; Wpadnijcie do nas! I chusteczka, pies pogrzebany...Dzwonią, pytają i niecierpliwią się, gdy ty potwierdzasz, że już kogoś masz, że są znajomi, że nie masz pojęcia, kiedy wyjadą. Choć obiecali, że tylko na weekend, mija kolejny, a oni nie potrafią znaleźć wolnego pokoju w pobliżu. Zmieniasz ręczniki, bo wypada, myjesz okna, bo kurz nie pozwala dojrzeć słońca, jedziesz do miasteczka, bo pustki nie tylko w lodówce. Patrzycie na siebie wilkiem, oni wychodzą na pobliską plażę, idą na szlak, ty zostajesz - trzeba ogarnąć ten cały bałagan, zerknąć na ogród, chwilami na zachód słońca.
Co z tego, że masz kawałek chałupy latem, że znajomi uznali cię za najlepszego gospodarza pod słońcem. Zdeptali ci trawnik, zeżarli poziomki, zresztą wszystko znaleźli i wchłonęli. Upchane zapasy browarków, wina i koniaków szlag trafił. Krakersy, chipsy i lody z zamrażarki zniknęły niczym komary we wrześniu. Myślisz, że wspomną cię, że odwzajemnią się, zadzwonią z życzeniami noworocznymi. Nic bardziej mylnego, uśpieni - dadzą znak w maju, plątając się w zeznaniach, zapytają; To jak, możemy wpaść w lipcu? - Jeśli masz jaja i głowę na karku, dasz dobrą odpowiedź, w innym przypadku- znów nie dotkniesz pilota od tv, zjesz rybie ogony i popijesz rozwodnionym kompotem. NIE WARTO POMAGAĆ, NIE WARTO ULEGAĆ, WARTO ŻYĆ DLA SIEBIE I WŁASNYCH POTRZEB!
Pewnie pomyśleliście o owadach, nornicach czy szczurach w letnich knajpach. Nic bardziej mylnego, miałam na myśli człowieków, istoty myślące, podobno inteligentne i ostatnio bardzo wymagające. Skoro masz domek z ogródkiem, a już ten w górach, nad morzem czy blisko jeziora. Masz lekko zjebane wakacje, pod warunkiem, że masz dobre serce, przyjazne spojrzenie i czujesz skruchę, wobec starych znajomych. Jeśli masz dość najazdów, nasiadówek i wyżerania wszystkiego z lodówki i nie tylko- to czas, abyś zrozumiał sens życia.
Lato szybko się skończy, znajomi zapomną o twoim istnieniu, niesmak pozostanie w każdym z was. [podsumowanie na końcu tekstu]...
[mogą to być również choroby, pasożyty czy inne dziadostwo]Przecież mógł więcej, bo można było trzymać się zasad, bo trzeba było pomyśleć, zanim powie się to magiczne; Wpadnijcie do nas! I chusteczka, pies pogrzebany...Dzwonią, pytają i niecierpliwią się, gdy ty potwierdzasz, że już kogoś masz, że są znajomi, że nie masz pojęcia, kiedy wyjadą. Choć obiecali, że tylko na weekend, mija kolejny, a oni nie potrafią znaleźć wolnego pokoju w pobliżu. Zmieniasz ręczniki, bo wypada, myjesz okna, bo kurz nie pozwala dojrzeć słońca, jedziesz do miasteczka, bo pustki nie tylko w lodówce. Patrzycie na siebie wilkiem, oni wychodzą na pobliską plażę, idą na szlak, ty zostajesz - trzeba ogarnąć ten cały bałagan, zerknąć na ogród, chwilami na zachód słońca.
Wakacyjni goście, są jak hieny lub huby. Swoim blaskiem i olśnieniem, a jednocześnie humorem i intelektem docierają w głąb twojego ego. Zawsze znajdą podstęp, aby zatrzymać się na dłużej, przewiercą ci w sercu, mózgu i chwilami wesprą twoją słabszą kondycję. Złapią za odkurzacz, by go popsuć, pozmywają naczynia, po czym trzeba będzie wzywać hydraulika. Zrobią zakupy, ale oczywiście ,,pod siebie''. Same kłopoty z tymi gośćmi, bo do nich - jeszcze zjadą inni goście, a do tych - jeszcze przyjaciółki z nowo zapoznanymi lujami. Pchają się wszyscy do ogrodu, na salony, do łazienki, po kostki lodu do drinków.
Co z tego, że masz kawałek chałupy latem, że znajomi uznali cię za najlepszego gospodarza pod słońcem. Zdeptali ci trawnik, zeżarli poziomki, zresztą wszystko znaleźli i wchłonęli. Upchane zapasy browarków, wina i koniaków szlag trafił. Krakersy, chipsy i lody z zamrażarki zniknęły niczym komary we wrześniu. Myślisz, że wspomną cię, że odwzajemnią się, zadzwonią z życzeniami noworocznymi. Nic bardziej mylnego, uśpieni - dadzą znak w maju, plątając się w zeznaniach, zapytają; To jak, możemy wpaść w lipcu? - Jeśli masz jaja i głowę na karku, dasz dobrą odpowiedź, w innym przypadku- znów nie dotkniesz pilota od tv, zjesz rybie ogony i popijesz rozwodnionym kompotem. NIE WARTO POMAGAĆ, NIE WARTO ULEGAĆ, WARTO ŻYĆ DLA SIEBIE I WŁASNYCH POTRZEB!
Komentarze
Prześlij komentarz