Foto jest raczej poglądowe, ale endorfiny zadziałały. Obiecywałam sobie, że już więcej roweru w tym roku nie będzie. Jak zwykle, skusiło mnie słońce, wszak temperatura powietrza wskazywała tylko cztery stopnie. A niech tam! Pomyślałam i dopadłam swego metalowego rumaka. Świat z roweru wygląda zupełnie inaczej niż z auta czy kanapy. Pełnia życia, beztroska i cudowny stan umysłu powoduje, że zapominamy o całym świecie. Nagle, przestaje nas boleć noga, ręka czy przysłowiowa dusza. Depresja -o niej ostatnio mówi się głośno, a jednak warto wiedzieć, że o wszystko musimy zadbać sami. Smutek znika na rowerze, kłopoty stają się mniejsze, a radość jaka wydobywa się z każdym kilometrem- tworzy wszelkiego rodzaju wyzwania. Walczyć z przeciwnościami losu, na powietrzu, niewiele trzeba, tylko on, przestrzeń i my. Warto!
Komentarze
Prześlij komentarz