Witam po troszke długiej przerwie.W piątek nic nie pisałam,bo razem ze swoimi córeczkami wyjeżdzałam do Łodzi.Zaplanowałyśmy ten wyjazd już przed Świętami,ale właściwie do piątku i do czasu wyjazdu nie byłam pewna czy to się napewno uda.W Łodzi mieszka Dorota ,moja przyjaciółka ,którą poznałam pięć lat temu na kuracji w Busku -Zdroju.Pisałyśmy do siebie i dzwoniłyśmy,że chyba więcej poszło na to czcze gadanie niż na podróż.Nasze listy były bardzo ciepłe jak i atmosfera w której się poznałyśmy.Ale to już tyle lat,więc stwierdziłyśmy,że dobrze było by się w końcu spotkać.Tym bardziej,że ona 14 a ja 15 mamy urodziny…Umówiłyśmy się więc na taki termin,aby było sympatycznie i..było.Pojechałyśmy pociągiem z Dworca Centralnego,wszystko byłoby w porządku,gdyby nie to,że teraz w naszym kochanym kraju wszystko remontują .Pociąg zamiast niecałych dwóch godzin jazdy ,dotarł na miejsce po trzech.Póżniej na peronie było bardzo sympatycznie,bo to przecież bardzo miłe uczucie spotkać się z koleżanką ,która mówi,że nic się nie zmieniłaś.Poprostu super.Był miły i pyszny obiadek,a pózniej …Siedziałyśmy w centrum czyli w słynnej Manufakturze.To miejsce robi wrażenie,trzeba to koniecznie zobaczyć.Nie chcę robić reklamy,bo nic z tego nie mam,ale naprawde warto.Tam jest całe mnóstwo atrakcji ,a my wybrałyśmy super knajpe Costa del Mar.To Hiszpańska restauracja ze świetnym jedzonkiem.Zapoznałam tam właściciela pana Piotra,a jednocześnie muzyka zespołu Blue Cafe.Był bardzo sympatyczny,przyniósł mi laptopa,bo chciałam wysłać poczte.To było niezwykłe,bo nikt jeszcze czegoś takiego nie zrobił,tak poprostu mówię do kelnera,że mam problem z wysłaniem poczty,A ten za chwilę powiadamia szefa i problem rozwiązany.Pan Piotr mówi,że pierwszy raz coś takiego mu się zdarzyło.Dziękuję.Potem rozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas.Zaprosiłam jego z żoną i małą córeczką do Dębek,Myślę,że dadzą się kiedyś namówić…Było bardzo miło rozmawiałyśmy sobie z Dorotką cały wieczór.Dzieci były pod opieką Dorotki córki,studentki Justyny.Niewiadomo kiedy zrobiło się póżno.Wróciłyśmy do domku oczywiście Dorotki.Poranek piękny ,słoneczny iciepły.Zwiedzałyśmy cały dzien,oczywiscie cała ulica Piotrkowska i dalej Manufaktura.Póżnym wieczorem w sobote ,obładowane zakupami dziewczynki i ja zmęczona do granic wytrzymałości wróciłyśmy do domu.To był bardzo udany pobyt i muszę dodać,że wyjątkowo spędzone urodziny.Wypiłyśmy troche wina,ale we wszystkim był umiar.Najważniejsze,że moje córeczki są i były zadowolone.Chcą już planować następny wyjazd do ..Łodzi.Czyli nie było żle.
Komentarze
Prześlij komentarz