Dziś było smutno od samego ranka.Spałam dziwnie,podejrzanie ,budząc się co chwilę .Sen niecodzienny o zmarłej cioci,że umarła w domu,że bałam się patrzeć,że gdzieś potem uciekłam[w tym śnie]aby nie widzieć zmarłej .Zawsze bałam się zmarłych,kiedy bliska koleżanka powiedziała mi,abym nie bała się zmarłych tylko żywych -dziwnie na nią popatrzyłam. Kiedy miałam dziewięć lat,zmarł mój dziadek Władysław. Zmarł ,kiedy byłam w szkole, moja siostra miała wtedy kilkanaście lat. To ona pobiegła do domu,umyła ,ubrała dziadka do trumny. Ja wtedy brzdąc,nie bardzo wiedziałam co się wokół dzieje? Kiedy wróciłam ze szkoły ,coś leżało na łóżku pod prześcieradłem .Kiedy zapytałam mamy,ona odpowiedziała,że zmarł dziadek i teraz leży i czeka na przywiezienie trumny. Kiedyś [1975] tak to działało. Leżał umarlak,kilka dni i stygł.[straszne]...[trauma] Przychodziły kobiety ze wsi i odmawiały różaniec,rodzina się modliła. Obłęd ...Byłam za mała,niedoświadczona,niedoinformowana. Mama oświadczyła,że powinnam pójść spać do rodziny obok. Oczywiście ,że poszłam ,bo jak spać razem z umarłym. ?Przez trzy dni odbywało się to , co ja teraz wspominam i wcale mi z tym nie jest dobrze. Kiedy po dobie ,chciałam jak wszystkie inne wnuki pobyć przy trumnie .Cała w emocjach i chęci dobrej relacji , podeszłam do trumny. Ujrzałam monstrum, dziadek z podwiązaną szczęką[bo się otwierała] z pięciozłotówką w oczach,bo oczy też chciały chyba patrzeć,w rękach różaniec do modlitwy. Dziś mam obiekcje,bo po co? Tradycja-tak trzeba. Jak umrę -nic nie chcę .Tak się wtedy wystraszyłam,że do dzisiejszego dnia [od tamtej poty] mam traumę ..Zawsze widziałam to co wtedy zmroziło moją wtedy młodziutką krew w żyłach. W każ dej ciemności widziałam tę zapadającą się szczękę i ten brak oczu. Po trzech dniach dziadka pochowano,ale dramat i ogromny strach pozostał. Rodzice w pobliskim pokoju mówili,śpij ....niczego się nie bój. Łatwo było powiedzieć,bo ja zawsze miałam przed oczami tego zmarłego dziadka,niestety do dziś dnia. Kiedy zmarli moi rodzice ,nie żegnałam ich po śmierci. Chciałam zapamiętać żywych ,uśmiechniętych,naturalnych. Tak tez było,oczywiście było smutno ,żal ogromny przeszywał serce ,ale perspektywa dalszego życia dawał o sobie znać. Miałam dla kogo żyć,miałam dzieci i ich plany i marzenia. Dziś ,mogę śmiało powiedzieć,że mam dzieci,ale już nie ich marzenia .One żyją swoim życiem ,mają własne plany na własną przyszłość. Nikt nie zapyta mnie ,czy się czegoś boję czy jakoś mi pomóc.Trauma z tamtych lat powoli minęła,ale na jej miejsce przyszła nowa-czy czegoś mogą bać się moje dzieci dziś? tak jak ja kiedyś? Moja ciocia miała piękny pogrzeb,była spokojną i uczciwą kobietą .Całe życie ciężko pracowała,pomagała jak mogła inny. Dziś spoczęła na cmentarzu . Cóż można chcieć więcej ,obyśmy dożyli wieku cioci[84lat] Chciałabym żyć dłużej ,aby cieszyć się tym co teraz mam. Szanujmy się wspólnie,kochajmy się za nic,radujmy z tymi ,z kim na dobrze,przytulajmy się do tych ,przy których nam błogo i czujemy się bezpiecznie. Radość o poranku,trauma i bezsenność idą w zapomnienie ,kiedy przy boku jest ktoś ,kto jest naprawdę....i nie żartuje,nic od nas nie chce,niczego nie sugeruje. Umrzeć -nie pora...zatrzymać czas-najwyższy czas!
Komentarze
Prześlij komentarz