To już dziś Sylwester


     

Dobiliśmy do końca roku. Co niektórzy cieszą się, a inni żałuję, że rok się kończy. Niech się kończy, a z nim wszystko co dziwne i niebezpieczne w TVP.  Zagrażające i poniżające, niegodne ludzkiej wytrzymałości. Mamy dość obrażania i podwyżek, więc Nowy 2017 rok przyniesie choć deko optymistycznych przekazów.  Wszystko w naszych rękach, ale tak nie do końca.  Miejmy nadzieję, że razem, pokonamy wszelkie trudy i bóle głowy polityków. 
Dziś Sylwester, - czas zabawy i szaleństw przez całą noc.  Pamiętam, bo mogę; Sylwester 1978/79 . Śniegu napadało tyle, że mowy nie było normalnie przejść, dojść na bal. Zaspy na dwa metry i aby wyjść z domu i nakarmić zwierzęta, trzeba było robić tunele,  a z dachu można było zjeżdżać na sankach.  Niektóre budynki były tak zasypane, że nie wiadomo było gdzie stoi garaż, a gdzie stodoła.  Przestały kursować pociągi, wszyscy którzy mieli zaplanowane imprezy [wtedy tez się bawiono] i to jak.  
Niestety nie dojechali, albo jadąc na własna rękę [wtedy nie było tylu aut] spóźnili się na lampkę szampana.  Pamiętam jak opowiadali, że pociąg, który już jakoś dojechał, stanął w polu, w śniegu, a ludzie śpiewali i wznosili toasty swoim ,,Igristoje'' .  To były ciekawe czasy, mimo strasznego chaosu i kryzysu, ludzie potrafili się razem świetnie bawić. Moja mama była wtedy w sanatorium w Horyńcu Zdroju, była chorowita, ale mimo to całe życie ciężko pracowała.  Zostałyśmy razem z siostra pod opieką taty. Dbał o nas i mimo, że to mężczyzna, miałyśmy jedzenia przez cały okres świąteczny, pod dostatkiem.  
Wtedy to, mieszkając na wsi,  można było robić wędliny samemu, na własną rękę, no i tato   w przystosowanym do tego urządzeniu, kilka godzin wędził szynki, balerony i kiełbasy.  Trzeba było to potem sparzyć kilka minut, może i pogotować, ale efekt końcowy był wyśmienity.  Wisiały te pyszności na strychu i kruszały.  My chodziliśmy po drabinie na strych, z ostrym nożem i po kawałku przynosiliśmy do jedzenia.  Marzy mi się, aby  teraz zrobić podobne frykasy  .  Wtedy, w tę noc sylwestrową do mojej siostry ciotecznej, mieszkającej obok ,przychodził chłopak, wtedy chyba już narzeczony.  Miał problemy z dotarciem do ukochanej, ale co tam śnieg i zawierucha.  Przyszedł  pieszo z odległej o kilkanaście kilometrów miejscowości.  Czego nie robi się dla miłości? Wtedy to zmienili wspólnie  plany wyjazdowe i spędziliśmy tego Sylwestra razem z nami, podjadając tatusiowe przysmaki ze strychu.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                             Kiedy w styczniu wróciła z sanatorium mama, tylko się śmiała, bo na górze już nic nie zostało, poza tłustymi sznurkami do obwiązywania szynek..Robiło się babeczki z kruchego ciasta, po ostudzeniu nakładało prawdziwy krem z masła, żółtek i cukru.  Dodając odrobiny kakao do  jasnej części, uzyskiwało się piękny i smaczny krem, którym dekorowało się babeczki wypiekane w foremkach. Nikomu nie przeszkadzał cukier i jego stosunek do naszych wyników zdrowotnych. Do kremu zawsze do dekoracji używało się kolorowych galaretek i posypywało zmielonymi orzechami lub migdałami. Pyszne to było, do dziś pamiętam ten smak. Teraz jest wszystko gotowe i piękne, ale czy smaczne ? Muszę kiedyś w karnawale zrobić takie i pochwalę się, czy wyszły dobre.  Była oranżada i gazowana woda z syfonu, kupowało się takie jakby baterię z gazem, nalewało wody, podłączało do butelki i była sodówka. To były czasy, bigosów, sałatek jarzynowych, kotletów schabowych, a mimo tego nikt nie tył.  Ruszaliśmy się, odśnieżaliśmy, robiliśmy kuligi, chodziliśmy więcej po powietrzu.  Teraz tylko telewizor i komputer; wyjdźmy proszę po jedzeniu, na spacer, razem wspólnie, a może wyjazd za miasto, do pobliskiego lasu na chwilę, popatrzeć z innej perspektywy niż kanapa.  Może jutro w Nowy Rok, może zobaczymy coś ciekawego, może coś nas zauroczy. Ja wyjdę oczywiście,  i co zobaczę, opiszę dla was .  Gdzie spędzę noc sylwestrową i w jakim towarzystwie, też napiszę, no może bez szczegółów, ale postaram się aby Wam się s

podobało.   Jeszcze raz życzę wspaniałego Nowego 2017 Roku.  Zosia.

Komentarze