Po niedzieli

 

    


Trochę mniej dziś miałam czasu,ale jak obiecałam ...jestem . Z rana pogoda nie rozpieszczała,ale przed południem wyszło piękne słońce. Kocham takie dni,chce się życ. Jak już wcześniej pisałam,warto życ i cieszyc się na lewo i prawo.  Krótkie , to nasze  bytowanie na tym świecie. Poszłam na spacer ,przyglądając się drzewom,ptakom i rzece,która jest blisko. Która o każdej porze roku jest  inna,piękniejsza,raz głębsza, innym razem jest tak mało wody,że widac piękno koryta.Poszłam dalej,do odległej o trzy kilometry miejscowości.Tam odwiedziłam dom,z którego pan zawsze na zimę przywoził drewno do kominka. Nie mogłam dodzwonic się do niego od kilku dni,bo chciałam dokupic jeszcze trochę na zimę.Pies szczekał ,że trudno było nawet użyc dzwonka.Po chwili wyszedł teśc p.Sebastiana i smutnym głosem powiedział,że zięc zmarł w sobotę, miał zawał .Młody był,chciał jeszcze życ,napewno. Rozmawialiśmy co roku,kiedy przywoził drewno.Śmiał się ,żartował,miał plany jak każdy z nas.W jednej chwili wszystko zgasło,jak zapalona na wietrze świeca.W oka mgnieniu,nikt go  nie pytał czy chce umierac....Wyszłam w ciszy,poszłam dalej,przed siebie .Znanym dla mnie tylko szlakiem,zawsze zmieniam trasę,choc w małą dróżkę,bo tam zawsze zobaczę coś ciekawego.Wiaterek taki lekki,ale zimny popychał trochę do przodu. Doszłam do miasteczka,w którym często robię większe zakupy. Tam odwiedziłam przyjaciółkę, która poczęstowała mnie pyszną żurawinową herbatą.Wracając do domu ,myslałam już tylko o tym ,że muszę znależc nowego  dostawcę drewna kominkowego. Spotkałam po drodze znajomego,który powiedział ,że ten nekrolog który wisi na tablicy w rynku to wiadomośc o śmierci znajomej przedszkolanki.Jeszcze wiosną tego roku ,rozmawiałyśmy o dzieciach .Było mi przykro.....Tak się wysilił poniedziałek,a to słoneczko wskazywało na lepsze informacje. No,ale cóż .  Nigdy nie wiemy -co ? gdzie? kiedy?Nie będę powtarzac za księdzem Twardowskim.........bo to zna każdy.Nie oskarżajmy się,nie użalajmy ,nie miejmy złych zamiarów.Nie wiadomo ,kiedy przyjdzie na nas pora i co wtedy. ? Zostawimy to wszystko..... .Niepościelone łóżko,zostawiony w biegu kubek,nie domknięte okno .Rozmowa z kimś bliskim czy niepotrzebna kłótnia z wrogiem -raczej to pierwsze.My nie powinniśmy miec wrogów,bo rujnują na świat.Nie pisałam cały dzień,bo byłam w małej podróży.Każda podróż jest dobra,ale tylko wtedy jak czemuś służy.Zrobiłam dwie bombki na choinkę ,siedziałam ze trzy godziny.Słuchałam muzyki ,wciskałam szpileczki z cekinami i myślałam -co ja Wam tu napiszę? No i coś wyszło.....Dziękuję za e-maile,messsengery,wpisy na Skypie,sms_y., dziękuję serdecznie Tym ,którzy mnie wspierają i czytają.Na pytania wszystkie oczywiście odpowiem ,w bardzo delikatny sposób .Jeszcze raz bardzo dziękuję.Jutro popatrzę w necie i pewnie znajdę szybko dobry ,wysuszony materiał opałowy,aby móc zimą patrzec w ogień,słuchac jak strzelają iskry i.....pisac...pisac...pisac...

Komentarze