To zima właśnie

tak dawno mnie nie było,że nawet na chwile zle się poczułam.Było lato,póżniej jesień,ale gdzieś uciekła mi ta brzydka chwila z pluchą i wiatrami,których nie lubię.Bardzo dobrze,że tak sie stało.Mamy zime,kochaną,mrożną i wietrzną.Nie lubię zimy,ale cóż skoro już jest to i do niej można się przyzwyczaic.Już styczeń,a po styczniu przyjdzie luty po to,aby szybko przyszła cudowna wiosna.Lezę teraz w ciepłym łózeczku,przez okienko w dachu słysze jak bardzo rozrabia pan wiatr.Tłucze czym się da o dach,gwiżdże i straszy.Na krótki moment zapominam o nim,ale szybko znów daje o sobie w bardzo głupi sposób o sobie znać.Moja kołderka jest cieplutka,a dookoła miłe klimaty.Lampioniki z kolorowych i pachnących świeczek dają wyjatkową atmosferke.Jest sobota wieczór i bardzo lubię ten czas,bo jutro niedziela i można pospać dłużej.Cały tydzien to jedna wielka bieganina,wszystko w pośpiechu.Pobudka o 6.30 i tak do 22.30.Właściwie mozna bybyło to porównać do sporego cyrku.Nic nie da się zmienić,bo wszyscy są do czegoś przyzwyczajeni.zaczęłam czytac ciekawą ksiązke,ale już nie wystarczyło mi czasu ,aby ją skończyc.Utknęłam na 100 stronie i koniec.Ksiązka ma trzysta z kawałkiem,a ja musze pewnie zaplanować jakiś wyjazd,bo inaczej jej nie dokończe.Coś tam planuję,ale zobacze co z tego wyjdzie.W grudniu,akurat mija dziś miesiąc od wyjazdu do Egiptu.To był bardzo udany i miły wyjazd.Byłam tam z moją przyjaciółką Basią.Opalałyśmy się i odpoczywałyśmy.Dawno  nie było mi tak dobrze…Teraz tez zaplanowałam Egipt,bo jeszcze tyle tam do zwiedzania.Jestem Basi bardzo wdzięczna za to ,że namówiła mnie i zabrała ze sobą.Pierwszy raz byłam poza Polską bez rodziny.Trochę niezręcznie się czułam,ale poszło gładko.Najważniejsze,że było cieplutko i żadnych problemów.Potrzeba mi ostatnio wiecej spokoju,bo tak jakoś się porobiło i wszyscy tacy nerwowi.Mam w domu takiego gościa,który tylko wymaga ,a nic nie daje z siebie.To trudne i bardzo skomplikowane.Mam tego dość,ale to już długo trwa i jak w programie Majewskiego…końca nie widac…Myslę,że to powinno sie w niedługim czasie wyjasnic.Jedyne co trzyma mnie w takiej dobrej kondycji-to marzenia.One nie przeszkadzają w niczym i nie otepiają.Warto dla nich żyć-one nic nie kosztują.Sprawiają ,ze życie staje się piękne i wartościowe.Możemy marzyć nawet o tym,czego nigdy nie będzie.Niektórzy nie znają tego uczucia,albo nie chcą znać ,albo poprostu boją się marzyc.Przez to są żli i mają żal do całego świata.Tak jak pisałam na początku,jest zima -nieprzystepna i okrutna,ale warto też pomarzyć i tak poukładac swoje życie,aby choc na chwilę zrobiło się ciepło.Często spaceruję tzn.maszeruję.mam taką swoją trasę,którą przemierzam prawie codziennie .Widzę jak zmieniają się pory roku,to jest piękne.Chodząc latem widziałam jak roslinki są maleńkie,ledwo wetknięte w ziemie.Te same roslinki jesienia już nie były takie małe.Patrzyłam na nie i podziwiałam jak i kiedy one tak szybko urosły.?Pózna jesienią idąc ta samą drogą zauważyłam,jak bardzo są duże i własciwie to jest juz iCH koniec.Cięzka praca ludzi sprawiła,że idąc kilka dni póżniej widziałam i zachwycałam się zapachem świeżo zaoranej ziemi.To taki piekny widok,te równiutkie i lśniące skiby.Teraz widzę tylko smutne i szare pole,które na szczeście znów ożywi się za jakiś czas.Tak samo jest z nami-odpoczywamy jak te skiby po to ,aby znów czymś zaskoczyc. 

Komentarze