Czym jest uśmiech losu dla człowieka? Jak wpływa na nasze życie i z kim się nim dzielimy? Komu ile trzeba, komu z nim po drodze, skąd przyszło, w który kierunek patrzeć, by je dostrzec? Czym jest owe zauroczenie, osiągnięcie szczytów marzeń? Ile nas kosztowało, albo kto wystawi za nie rachunek? Komu z nim do twarzy, a kto nie wierzy w nie? Kto z kim, kto z czym, kto powiedział, że musimy być szczęśliwi? Kto sobie z nim radzi, a kto nie potrafi odróżnić go od zwykłego i chwilowego pokrzepienia duszy czy serca? Czym jest w młodszym wieku, a czym kieruje się później? W kogo drogę wkracza triumfalnie, a w kogo z powagą i strachem? Niby wszystko ładnie i pięknie, a gdy dochodzi do sedna sprawy pozostaje cała masa pytań, czasem bez odpowiedzi.
Można by pisać o zwierzętach, które za miskę strawy i przywiązanie do nas, oddadzą siebie i swoje najlepsze strony. O małym, nieporadnym dziecku, które za przytulenie i przysłowiowego lizaka staną na wysokości zadania. O bezdomnym, który nie szuka domu, ale bezpiecznego schronienia, dziennej porcji ciepłej herbaty i czasem krótkiej rozmowy. O zwykłym zjadaczu chleba powszedniego, który mimo wszystko czuje się nieszczęśliwy. To on z uporem maniaka twierdzi, że do niczego nie doszedł, że stracił czas na tych, którym ufał, którym wierzył, ale mimo czasu, wszystko potoczyło się zupełnie inaczej jak planował. O alkoholiku, który osiągnął kres, dosięgnął dna, ale wciąż czeka na ten najwspanialszy dzień w jego życiu czyli na odpowiedź – co dalej?
Nasz życiowy sukces nie ma nic wspólnego z planowaniem czy poczuciem bezpieczeństwa. Nasze szczęście pojawia się zwykle wtedy, gdy zawodzą inne, znane metody. Próbujemy, zyskujemy i powtarzamy bez końca jak mantrę pewne schematy, które zawodzą, ale z czasem pojawia się moment, w którym czujemy, że to właśnie jest owe, wspomniane szczęście. Niekoniecznie musi być to wygrana w totolotku czy pokaźna sumka na koncie, ale niewielka zmiana w codziennym funkcjonowaniu. Drobny gest w naszą stronę, mała rzecz, ale z serca podarowana, czasem słowo, które zmienia nasz stosunek do danej sytuacji, często beznadziejnej i zakłopotanej. Zachwyt i uznanie, a może tak po prostu szacunek do naszych działań, niezauważalny do tej pory.
Ktoś stanął na naszej drodze, ktoś wywrócił do góry nogami nasze dotychczasowe życie. Spełnił kilka warunków, po to, by od teraz było inaczej, byśmy mogli poprawnie myśleć, podejmować słuszne decyzje, żyć według swoich zasad i stawiać czoła swoim pragnieniom. Więzień może być szczęśliwy w murach, dziecko bez rodziców, a starzec zawsze wśród swoich. [ W ostatnim zdaniu jest wiele przemyśleń]
Tak więc, bądźmy szczęśliwi na swój sposób, według swoich potrzeb [ realnych, ekonomicznych, moralnych] Nie ściągajmy nieszczęść więcej niż można, nie wchodźmy zabłoconymi buciorami w czyjeś poukładane już życie. Nasze osobiste szczęście nie zawsze cieszy innych, ale to nasza bajka, to nasz dom, twierdza i uczucia. Nie da się zbudować szczęścia na czyimś nieszczęściu… Czasem przychodzi mi do głowy taka oto myśl; gdybyśmy byli wszyscy szczęśliwi, nie byłoby tylu nieszczęść na świecie [ w kraju, w sąsiedztwie, w rodzinie, w związkach]. Bycie szczęśliwym to nie jest łatwa sztuka, to dawanie siebie, to porozumiewanie się za pomocą miłych słów i gestów. To codzienne troski i wyzwania, nie tylko branie swego i udawanie czegoś, co zwie się szczęściem. Łagodność w przedstawianiu codziennych problemów i łatwość ich przyswajania- cdn…
Komentarze
Prześlij komentarz