Dość już szarpania się z zawistnym losem, dość usługiwania, dygania na czas, dość zbierania cięgów i złowrogich spojrzeń. Nastał czas miły sercu, czas spokoju mimo pandemii wokół. Po latach utrapień, zawirowań i nieszczerych tajfunów, nastały czasy totalnego luzu, cudownego stanu świadomości i kompetencji.
Będę po raz kolejny babcią, Kamil też zostanie podwójnym dziadkiem, choć oboje mamy już niezłą gromadkę Tych, których kocha się najbardziej. Pozbyłam się toksycznych układów, zgorzkniałych ,,znajomych” próżnych i wyjałowionych do granic możliwości bliskich. Nabyłam sporo nowych doświadczeń, zyskałam mnóstwo teorii i postaw. Uświadomiłam sobie, że zbyt wiele, nie znaczy wcale beztroskie czy szczere.
Teraz biorę pod lupę każdy obcy ruch, każdy gest i opinię. Nie liczy się ilość, a jakość. Wszelkie nurtujące mnie do tej pory pytania, pozostawiłam bez odpowiedzi, bo po cóż mi ,,gadki-szmatki-tanie jatki” Zaprzątanie sobie głowy chamstwem, nerwowością i braniem na litość przekształciłam w złoty środek jakim od pewnego czasu stało się moje dobro, moje szczęście i moje indywidualne poglądy.
Człowiek potrzebuje tak niewiele, a walczy całe życie, by mieć jak najwięcej. Nie zjem więcej, nie skorzystam z kilku łazienek w jednym czasie, nie założę na siebie kilku markowych kurtek czy butów, więc, gdzie tkwi problem społeczny. Pisałam o tym zjawisku nie jeden raz, ale w każdym z czytających pozostało tyle, ile w danej chwili pozostać miało. Prostym, zwykłym językiem, do mas, do obywateli różnych zawodów, środowisk, kultur i religii.
Być przydatnym w społeczeństwie, sprawić, by inni też czuli się potrzebni, mimo poglądów- zjednoczyć i wyciszać, a nie dzielić i siać niepokój. Same dobre wiadomości są lepsze od najdroższego szampana, plaży na Bali czy układów politycznych. Mieć dobrą pracę, poukładane życie osobiste, zadowolone dzieci, wnuki i spokojny sen, to tyle i może dla wielu, aż tyle. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć- udało mi się! Czekam tylko -jak pewnie wszyscy mieszkańcy planety na zakończenie smutnej przygody z epidemią, jaka przytrafiła się nam wszystkim, ale to przejściowe, minie, pozostawiając świat w oczekiwaniu na lepsze dni, tygodnie, miesiące i lata…a jakie? to już zależeć będzie od nas samych, od naszego postępowania i zaangażowania w cały ten cykl.
P.S. Nawet wieczór pozwolił odetchnąć, Europa znów zacznie nowy etap, ale to wszystko już bez szaleńca zza oceanu. {chodziło oczywiście o Trumpa}
Komentarze
Prześlij komentarz