Lubię pogadać o ,, dupie Maryny”, czasem spróbuję koziego sera, świeżo skoszonej trawy czy lekko uduszonej pokrzywy. Nawet niekiedy dopadnie mnie łakomstwo i smak na miód bez miodu, na ser bez deka mleka czy ciasto z buraka, pasternaku czy brukwi.
Wypasione ,,fury” nowoczesne ,,komóry” indyk w maladze u biskupa w Wielki Piątek, to wszystko już było … Obecnie jest mi o wiele wygodniej, niż wtedy, gdy ta głupota zaglądała do okien, gdy robiła ,,wodę z mózgu” tym, którzy czekali na moment spijania gęstej i tłustej śmietanki.
Drażni mnie ciemnota narodowa, nieuzasadniona wesołość i brak ciekawości świata. Nie ma mowy oczywiście o zwiedzaniu świata { w dobie pandemii to jasne} można przecież w inny sposób zwiedzać świat, jego kulturę, obyczaje i tradycje.
Można czytać, słuchać i oglądać godzinami, zamiast niezrozumiałego przeze mnie stukania w klawisze telefonu w poszukiwaniu osób, ich zajęć i marzeń, osób, których zupełnie nie znamy. Pisałam o tym niejednokrotnie i muszę przyznać, że nie dziwi mnie już nic, dotarłam do miejsca, do którego nie każdy ma odwagę dotrzeć.
Dobrnęłam do punktu wyjścia, do pewnego rodzaju generatora mającego na celu życie w symbiozie, życie godne swojej osoby, żałuje tylko, że tak długo to trwało.
Wychowana w duchu Trzech w jednym, w wizji nieba i piekła teraz wiem, że tak naprawdę istnieję tylko ja i moje odczucia, przeczucia i wiara w samą siebie.
Straciłam czas { cholerne pół wieku} i mogę z całą odpowiedzialnością napisać, że zaufać samemu sobie to tak jak narodzić się na nowo. Wierzyć tym, którzy z oddaniem i poświeceniem, a w szczególności z pełnym szacunkiem i wrażliwością potrafią docenić nas, nasze poglądy, decyzje i marzenia. Toleruję ludzi myślących, podejmujących wyzwania godne siebie i swoich możliwości.
Toleruję potrzeby bliskich, ale te zrozumiałe i z ludzkim potencjałem, nie zamierzam w nic ingerować u innych, bo wiem, że nie warto już się zniżać do ich poziomu, do ich fantazji żywieniowych, wychowawczych czy w kwestii spędzania wolnego czasu. Teraz nastał czas dla mnie, chwila dla wyluzowania, niekiedy mimowolnego współczucia, ale to już inny wymiar tolerancji.
Nie zamierzam pomagać, wspierać, ani słuchać po raz kolejny o ,,masonach” ,,lewakach” czy o panach w złocie, którzy przybyli z darami do niemowlaka. Nużące i poruszające do bólu opowiastki jednym uchem wpuszczam, a drugim wypuszczam, choć coraz bardziej twierdzę, że na to też mi już szkoda mojego, cennego czasu. Trzymajcie się cieplusieńko…I nie dajcie się omamić durnotą, przekupstwem i chałą.
Komentarze
Prześlij komentarz