Co u mnie?





Jest tak, jak jednak myślałam, zainteresowanie moją osobą wzrasta, o czym świadczy uporczywe oglądanie { po kilka razy} tego samego zdjęcia, wstawionego, gdzieś przy okazji. Jeśli moich wrogów { każdy z nas ich posiada} interesuje- co u mnie? to rzetelnie, z dumą i całą odpowiedzialnością odpowiadam, że wszystko dobrze. Fotki są najważniejsze, te odważne bardziej. Jednak mało kto, skupia się na tekście- może czasami jest prosty, ale ma ogromny przekaz.
 
Traktuję bloga jak nastolatkowy pamiętnik, zmykam do niego, gdy czuję podstęp lub intrygę. Wygodnie zasiadam do komputera, gdy muszę coś wyznać, coś oznajmić lub wylać z siebie. Piszę o tym, co mnie otacza, co dokucza, czasem przerasta, ale też raduje. Mam do siebie ogromny potencjał dystansu, szacunku i niezawodności, której jeszcze kilka lat wstecz mi po prostu brakowało. Piszę co uważam za stosowne, reaguję już adekwatnie do sytuacji, nie płaczę do poduszki, ani nie rzucam talerzami. 

P.S. Jestem trochę tak jak nieżyjący już aktor, reżyser, człowiek szalenie uzdolniony Andrzej Strzelecki, który mówił o sobie, że uprawia trójpolówkę, a czasem czteropolówkę i więcej….Robię kilka rzeczy naraz, szkoda mi czasu na pierdoły, uwielbiam być przydatna, szanuję prywatność innych, reaguję na przemoc wobec kobiet, dzieci czy zwierząt {choć faceci też są często poniżani i maltretowani} a o tym cisza. Tak więc- cieszę się życiem, odżywiam godnie do zapotrzebowań, sypiam po indiańsku i szanuję tych, którzy traktują mnie podobnie jak ja ich. 


Jestem otwarta na otaczający mnie świat – teraz to JA jestem na topie, to JA jestem szczęśliwa, to JA czuję, że chwilami, rosną mi skrzydła. Nie przeraża mnie epidemia {choć bardzo dbam o wszelkie detale} już nie przeszkadza mi ludzka głupota czy obskurantyzm czy poczucie winy względem bożków.


 Sama dla siebie jestem pewnego rodzaju bóstwem, kocham życie, przyrodę i wszystko to, co z nią związane. Stosownie reaguję na ludzi, którzy nieodpowiedni traktują wspomniany świat, którzy kłamią, obiecują lub chcą przycupnąć, by ogrzać się w naszym ciepełku, po czym odejść i już nigdy nie zamienić z nami słowa. 

Jest dobrze- choć {jak zwykle} mogło być lepiej, ale jest zdrowie {grypa omija} czasem coś da o sobie znak, ale przecież nie mam osiemnastu lat. Mam sprawdzonych przyjaciół { po zmianach ekonomiczno-gospodarsko-logistycznych} ostała się jeno garstka, ale to nie Fb. a realne życie. 


Podróżować lubię, ale teraz mało to przyjemne, więc wyznaczam kierunek i śmigam na godzinkę lub dwie {dla zdrowia, odporności, kondycji, a przede wszystkim dla siebie samej} [nordic walking] od marca będzie sympatyczniej, bo zaczną się drobne prace ogrodnicze no i oczywiście jazda na rowerze… w nieznane. 


Oczywiście nie zapominam o dostarczaniu wiedzy, tej zakazanej przez byłych znajomych i przyjaciół. Wczorajszy zakup to książka Frederica Martela pt; ,, Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie” Polecam! Namawiam również posiadaczy #Netflix do obejrzenia filmu ,,Biały tygrys” czy serialu o mafii we Włoszech [ z dodatkiem wspomnianego Watykanu] pt; ,,Suburra” Inaczej już patrzę na świat, spokojnie uwalniam emocje, bo miła, piękna i bogata to ja już byłam- teraz pragnę być sobą dla siebie i najbliższych, szczerych i życzliwych. Podobno jestem jak wino, ale o tym w kolejnych odcinkach.

Komentarze