Panująca od roku pandemia działa na wybrane jednostki, niczym test ciążowy, często nie myślimy o konsekwencjach zbliżając się do naszych bliskich. {metafora...}
Dziecko upragnione, wyczekiwane niczym gruszki na wierzbie, dziecko zaplanowane czy raczej ,,bomba z opóźnionym zapłonem” W jakim wieku najlepiej urodzić, czym się sugerować- własnym nieszczęściem czy raczej szczęściem tego, który ma się ewentualnie narodzić.
Dane statystyczne za 2020 rok podają iż Polki decydujące się na urodzenie dziecka osiągają trzydziestkę, gdzie jeszcze dekadę temu były dwudziestopięciolatkami. Najpierw nauka, później praca i dopiero po niej czas na dzieciaka, kolejność niby bezpieczna, ale czy nie zastanawiająca. Najważniejsze, byśmy zdrowi, szczęśliwi i dla siebie mili byli. Taka mamuśka z opóźnionym zapłonem? czy jaskółka zwiastująca wiosnę?
,,Lęk przed porodem naturalnym wynika często nie z widzimisię pacjentek, ale z braku edukacji. Bywa tak, i nie jest to odosobniony przypadek, że dopiero na sali porodowej kobieta zaczyna rozumieć, co to jest poród. Co wcale nie oznacza, że ta pani przez całe 9 miesięcy była leniwa. Jej po prostu nikt do tego nie przygotował. Nikt jej nie uświadomił, że jest to wyzwanie, z którym trzeba się zmierzyć- mówi dr. Południewski {hellozdrowie.pl}
Nikt niczego nie nakazuje, ani nie zakazuje, ale jak w każdej materii, zdrowy rozsądek przede wszystkim. Jasne i oczywiste natomiast jest to, że dziecko w ostatnich czasach stało się zakładnikiem dorosłych, czasem bywa czynnikiem wpływającym na szereg życiowych decyzji. Różnice kulturowe, gdzie rodzice pochodzą z różnych kierunków świata czy też kwestie etyczne mające na celu swoje potrzeby lub zabezpieczenie się na przyszłość.
Mój dzisiejszy tytuł wpisu, miał za zadanie podkreślić rolę dziecka jako osobnika podporządkowującego wszelkie nasze nieznane dotąd oczekiwania. Skąd mamy wiedzieć, że na świat przyjdzie zdrowy i dorodny bobas- niby badania, nowoczesne urządzenia, ale ten bobas to nie pluszowy miś, ani piesek spod choinki, którego w pierwszych dniach stycznia z bólem serca wieziemy do schroniska, albo do lasu.
Wszystko po kolei, a może jednak na złość innym zupełnie inaczej. Wszystko ma swój kres, na wszystko przychodzi pora, ale to już na inne poranne przemyślenia.
P.S. Na szczęście jestem w dobrej sytuacji i mam to poza sobą. Dziecko w moim wieku dobre jest na dzień, dwa czasem na tydzień, póżniej mam mętlik w głowie. Nie mam wcale na myśli wnuków, bo to jest już inna bajka, inne nici porozumiewawcze, inny punkt widzenia i na szczęście odpowiedzialność spada na kogo innego, choć jako babcia mam więcej cierpliwości niż kilka dekad wcześniej. Za moment Dzień Babci i Dziadka, więc wtedy się wypowiem, co o tym sadzę, na dziś to koniec i basta…niech się rodzą kiedy i komu chcą, a ja – poproszę o lampkę szampana, bo lepiej mi po nim pisać.
Komentarze
Prześlij komentarz