Bliscy i znajomi – nawet ci poza Polską, pytają mnie o pierwsze sygnały choroby. Pytają o to, jak się czułam, gdzie mogłam ,,załapać” wirusa czy kiedy dowiedziałam się, że to covid? Wszystko {tak myślę} opisałam w swoich wcześniejszych relacjach, wystarczy cofnąć się kilka wpisów wcześniej, tych z połowy lutego.
Dodam, że w co trzecim domostwie pławi się w niemocy i strachu wirus. Nikt z nas nie wie, co przyniesie kolejny dzień i noc. Nikt z nas nie wie, z czym przyjdzie nam się zmierzyć i jaka to będzie cena- wygórowana, do zniesienia czy cena naszego życia?
Najważniejsze w tym wszystkim jest to, by w pierwszych momentach choroby zgłosić się na e-poradę, zadzwonić do lekarza, do zaprzyjaźnionej przychodni, pielęgniarki czy kliniki. Nie leczyć się na własną rękę, ani nie próbować przeleżeć. Ważne, by zdecydował medyk, a nie koleżanka śledząca w necie grupy społecznościowe i jej komentarze z poradami. Ważne, by zostać w domu, nie zakażać innych, by poprosić o pomoc bliskich lub dalszych znajomych czy rodzinę.
P.S. Będę tu wstawiać takie krótkie treści, bo warto. Pijcie dużo płynów, koniecznie mierzcie temperaturę ciała i zakupcie pulsoksymetr- można kupić już od 80- 200 złotych. On będzie kontrolować Wasz poziom nasycenia hemoglobiny tlenem, bardzo istotne i wręcz konieczne. Warto sobie te wskaźniki zapisywać, by potem przedstawić je lekarzowi, będzie wiedział, co Wam zlecić, a tym samym pomoże w cierpieniu. To tyle na dziś, życzę spokoju i podejmowania słusznych decyzji względem siebie…
Komentarze
Prześlij komentarz