Domowa sałatka.{895}


 






Kto ma trochę oleju w głowie w mig połączy ze sobą składniki, słodkie z kwaśnym czy rybę z mandarynką- to nic trudnego, wystarczy dobrać stosowny łącznik czyli mazidło i wszystko smakuje niezwykle uroczyście. 

Skoro był rosół to nie mogłam się oprzeć sałatce jarzynowej, ale takiej trochę inaczej wykonanej. Wyjęłam te wszelkie ugotowane korzonki, wystudziłam i… pokroiłam w malutką kostkę{ jest na rynku tareczka, usprawnia życie w kuchni od lat} Wiadomo, co pasuje do takiej sałatki {%} mała lufeczka czystej, zmrożonej porządnej wódeczki, do rosołu też pasuje, a co- dla zdrowotności jak mówił stryj Stefan, po czym zasnął snem sprawiedliwego. 

 

 

 Na koniec robienia ,,kaczego żeru” czy jak mówią na Śląsku ,,kiszonki” dodałam niewielkie opakowanie tuńczyka razem z pięknie pachnącą oliwą. Ta sałatka to najprostsza jej wersja- bez groszku konserwowego, bez kiszonego ogórka czy pora. 


Co było pod ręką skończyło swój żywot w misce, bo do takiego typu jedzonka można wrzucić wiele przeróżnych składników, ale tak jak wspominałam, ważny jest łącznik czyli to czym połączymy dane produkty. Wiadomo, majonez- lubię bardzo, ale jest dość kontrowersyjny, oczywiście w małych ilościach można podjadać, ale nie wolno przesadzać, bo skoczy nam cholesterol i podniesie ciśnienie{ale to już medyczne aspekty mojego dzisiejszego wpisu}

 

Oczywiście dodałam niewielką kapuchnę tego mniamniuśnego specyfiku, ale przy pierwszym widelczyku podczas konsumpcji wyczułam pewnego rodzaju atak ze strony domownika, a mianowicie- co, nie mamy już majonezu? Mamy, mamy…otworzyłam słoiczek i dodałam do sałateczki dwie niewielkie łyżki kremowego specyfiku i… pyszota co? 


Nio…wiedziałam! Zawsze można sypnąć świeżo utartej w moździerzu kolendry czy tymianku, albo obu na raz z dodatkiem pieprzu. Skoro rosołek wyszedł zjawiskowy, po chorobie jak znalazł, to i sałatce niczego nie brakuje. Dziś trzeci dzień od jej przyrządzenia i co, a to, że ostał się jedynie niewielki kubeczek-

          {tu nic nie może się zmarnować}                        -będzie na jutrzejszą kromeczkę  warto czasem poeksperymentować w kuchni, a nie od razu szukać tego ,,co oddał fartuch” czy innych, którzy i tak już swoje zarobili.

 Trochę inwencji twórczej i świat jest   cudowny, smaczny i swojski…wiem, co jem, wiem więcej, sama do tego doszłam…powodzenia !!! 

Komentarze