Na początku 2000 roku słychać już było w Polsce o wiatrakach {zresztą dużo wcześniej również} - i o ich mocach przerobowych, ale Polacy jak diabeł święconej wody, boją się tego, co nieznane. Od lat celebrują i hucznie manifestują Dzień Ziemi, Dzień dla Planety czy Dzień Walki o zdrowy klimat. Jednak wiatrak, to kolos, wciąż mityczny stwór- machina.
Zapominając o tym wszystkim, co nas otacza, czym zachłysnęliśmy się wchodząc w szeregi Unii Europejskiej. Nie chcemy w pobliżu wiatraków, ale hektary żyznej ziemi oddaliśmy za grosz tym, którzy spełnili swe marzenia o zyskach, budując tysiące metrów hal usługowych, przemysłowych, logistycznych.
Te hale za moment mogą straszyć swoją bezczynnością, mogą stać się opustoszałe i niepotrzebne. Ludzie mogą pójść na bruk, a wiatr znajdzie sobie godne siebie miejsce, by hulać i swawolić. Wiatraki odnalazłyby swój cel, ale jak to? - mieć za płotem głośny kolos.
Na całym świecie wygaszono światła, co dumnie i z rozkoszą przedstawiły wszystkie możliwe media- godzina dla Matki Ziemi. Można powiedzieć tylko tyle; miły gest, może jedna na milion z mieszkańców planety weźmie to sobie do serca, zawsze warto. Chiny tez wygasiły najbardziej reprezentacyjne miejsca na swoim terenie, ale dalej wytwarzają najwiecej produktów zatruwających przestrzeń. Wystarczy wejść do taniego sklepiku i utwierdzić się w tym. Zresztą, nie trzeba wchodzić do taniego sklepiku, bo w naszym ulubionym markecie, też spotkamy ogrom towarów ze Wschodu, Zachodu i skąd się jeszcze da.
Musimy mieć kolorowe, sztuczne kwiatki, otaczać się mnóstwem gadżetów, plastików, które po krótkim czasie lądują w najlepszym przypadku do segregacji, ale czasem do lasu, do pobliskiego rowu czy rzeki. Czym jest logiczne myślenie w stosunku do naszych codziennych zachowań? Zero odpowiedzialności!
Zgaszono światła dla uczczenia wartości, z którymi żyjemy, ale często nam z nimi nie po drodze. Cały świat pragnął pokazać swoje dobre intencje, ale na nich niestety się skończyło. Mentalność, świadomość i odpowiedzialność tworzy wiedzę, której nam jeszcze sporo brakuje. Worki wyrzucone przy drodze wewnętrznej z Błonia do Radzikowa od Modlińskiej, w pobliżu rzeki Utraty. Zużyte opony, dywany, zdezelowane telewizory i pamiętające Zakłady Mera- Błonie komputery. {wpis jest sprzed roku, teraz trwa tam jakiś rozruch z koparkami}
#godzinadlabałtyku dumne hasła #earthhour #godzinadlaziemi czy #ocalmybałtyk lub #czystapolska to jedna wielka ściema. Dalej brak wody do picia w szklanych zwrotnych butelkach, brak butelkomatów ,,pożeracze butelek”takich, które kupią od nas wszelkie szkło, plastik, stare ciuchy czy nienaprawialną parasolkę. Brak pomysłów, brak szacunku do tego, co otacza. Nie rządamy drugiej Japonii - ze swoimi nawykami, co do przetwarzania wszystkiego, co się da przerobić, ale sugerujemy pomysł, który da nam pole do rozsądnego działania. Już nie o same wiatraki chodzi, ale o zmiany w naszych głowach i przyzwyczajeniach.
Wystarczy pojechać w teren, wśród pól i łąk. Całe szafy, worki śmieci i różnego rodzaju odpadów remontowych, zalega kilometrami. Przecież jest dużo możliwości, by tego się pozbyć, gminy dokładają starań, by był porządek, ale niestety- my sami bardzo chcemy, by ta planeta zginęła, pod ciężarem naszych podłych i próżnych działań.
,,Po rybach, ptakach, gadach, owadach, przyjdzie czas na nas, na naszą zagładę, będzie to zagłada bez broni rażenia, bomby śmiercionośnej. Zagłada, do której się w dużej mierze sami przyczyniliśmy i to bardzo”…
Co roku o tej samej porze, poruszam ten temat, słyszę później tekst; eee, nie warto, no przestań, ja sam mam walczyć, daj spokój, ten syf był zawsze i pozostanie z nami!!! …Słuchać się tego nie da, mało tego- często to osoby zamożne, wykształcone i na ważnych stanowiskach. Choć to nic nie znaczy, ale smutne to, że mając wiele możliwości, tak łatwo ulegamy temu, co nijakie, przyjemne w dotyku, kolorowe i niestety krótkotrwałe.
Sączki z szamba w pole, a niech tam, niech ma sąsiad lepsze plony na naszym ścieku z pralki. Może grzyby urosną, albo ananasy? Psie kupy też mogą zasilić sąsiedzkie uprawy truskawek, a jak? Masakra jakaś. Nic nie przeszkadza, ale wiatraki już tak, a szkoda.
Komentarze
Prześlij komentarz