W czasie deszczu…





…wcale nie trzeba się nudzić, wystarczy, że odkryjemy swoje pasje, z którym wcześniej nie było nam po drodze. Pewien żar, który doceniliśmy po gorzkim etapie swojego życie lub konik, który uwolnił od pewnych zahamowań czy złudzeń.

 

To gorączka złota, która ożyła w nas, w ciekawym momencie bądź płomyk, który nas w końcu oświecił, dał sygnał, że warto mieć swoje pasje i nimi żyć. {nie samym chlebem i zarabianiem na niego, człowiek żyje} Posiadamy drugie JA, które potrzebuje więcej troski, łagodności czy też współczucia, na które często nam szkoda przysłowiowej pary. #malarstwo #Picasso 

 

Rozczuliłam się wchodząc przypadkiem w archiwum swego osobistego pamiętnika – tam ,,Utul mnie, popłacz ze mną” z 11 lutego 2018. Po przeczytaniu tego tekstu przez znajomą{ ta poleciła mi, bym zaczęła przemawiać do Was czyli uprawiać wideoblogerkę} odpowiedziałam, że nie jestem kaznodzieją i nie posiadam owiec, ani ambony. Nie każdy ma gadane, jak również- czasem ktoś, coś mówi, ale ciężko jest go zrozumieć. Tak jest z politykami, osobami ,,ze świecznika” jak też często z naszymi bliskim, którzy próbują coś nam przedstawić, ale przez pandemię jakby, zmieniły się nasze gusta i guściki, a przede wszystkim nasze podejście do codziennych obowiązków i związanych z nimi zjawiskami społecznymi. 

 

 

 

Lubię pisać, malować, gotować, uprawiać….ogród i dyskutować z wnuczkami. Może kolejność nie taka, jak sobie ktoś życzy, ale w czasie deszczu wszystkie chwyty dozwolone. Otóż; posiadam pasję i wcale nie muszę urządzać pokazów na wszystkich dostępnych portalach społecznościowych- kto chce, dotrze do mnie. Posiadam grono sprawdzonych osób, którzy śledzą mnie, czytają i czasem telefonicznie omawiają ze mną dalsze dzieje czy historie. Miło, że są takie osoby, i że do niczego nie zmuszają { chociażby do plotkarskich łaskotek na febe czy insta} Żeby chcieć coś przekazać czy pokazać, trzeba mieć co!!! pokazać. Sztuczny biust, usta czy wyretuszowany tyłek nie robi na mnie wrażenia. 

 

 

 

W czasie deszczu dzieci się nudzą, ale wcale nie muszą, bo przecież skoro posiadają inteligentych, nowoczesnych i wysoko wykwalifikowanych rodziców- to pole manewru i działań jest wyjątkowo ogromne, a ryzyko złego nastroju niewielkie.

 

 

 

 

 

Choć z moich obserwacji wynika zupełnie coś innego, to zamknę na tę chwilę temat, by ujawnić swoje, nie tylko deszczowe pasje. Do ogrodu nie wyjdę, bo leje, gotować zbytnio nie mam zamiaru, bo ,,jadaków” chwilowo brak. Wnuczki też korzystają z chwili wolnego swoich rodziców czy opiekunów, więc pisanie i malowanie odchodzi na dobre.

 

 

 

Pozostaje tylko dodać lampeczkę wybornego koniaczku i czas płynie niczym obłok na niebie. Chciałoby się rzec; chwilo trwaj, choć brak słońca daje się we znaki, brak nam wigoru, czasem cierpliwości i lojalności, ale o tym w kolejnych wpisach. 

 

Można wejść w net i na stronach Tygodnika ,,Przegląd” przeczytać tekst Romana Kurkiewicza; ,,Mrzemy i talibaniejemy”…,,Nadmiarowe zgony z powodu Covid-19 liczymy w tysiącach miesięcznie; zmarło ponad 60 tys. osób, to jakby z mapy zniknął Ełk- no, nie tyle Ełk, ile wszyscy jego mieszkańcy. …,,W kościołach obostrzenia nie są przestrzegane, właściwie należałoby powiedzieć, że są systemowo i nagminnie łamane. I co? I nico”…Warto przeczytać #TygodnikPrzegląd bez wychodzenia z domu. A propos #Netflix to gratka dla kinomanów- ,,Co widać i słychać” film z tego roku z ulubioną Sophie z Mamma Mia! i z moją Meryl Streep. Ups; zaszalałam dziś. 

 

Komentarze