Desperacja i jej skutki.





Zabić pijaka, wepchnąć mu ostrze noża w brzuch, zranić, popchnąć, by poczuł. Zabrać mu coś, by zrobił wokół szum, gdy wytrzeźwieje. Jebnąć w ohydną, zamroczoną mordę, by ulżyć sobie, by wypuścić złość, która nagromadziła się przez jakiś czas. Tylko, że takiego skurwysyna trudno dobić, najprościej zostawić samemu sobie, by zjadł resztki z lodówki, by poleżał dzień w swoich wymiocinach, swoim gównie, by poczuł ból i niemoc. Co? macie już dosyć? - ja też. 

 

Kolejne telefony bliskich i dalszych znajomych- dzwonią, bo wiedzą, że kto jak kto, ale ja znam temat najlepiej. 

 

W desperacji robimy wiele rzeczy, od krzyków i beznadziejnych awantur, które i tak w niczym nie pomogą, po ciężkie działa; zamknę go w domu, niech zdycha! Nic bardziej mylnego- wyjdzie oknem, albo rozwali zamek, albo wezwie odpowiednie służby, które za wysoką stawkę zrobią wiele. Do głowy przychodzą wtedy różnego rodzaju pomysły; otruć, ale po co? W końcu to ojciec dzieci, mąż, kochanek, gach, kawał chuja…ale czasem bywa ,,super gość” 

 

Okraść; raczej zrobić coś na złość- tylko komu? Z czego okradniesz alkoholika? Skubnąć mu auto, kartę kredytową z pinem czy złoty zegarek. I co? Satysfakcja spora, ale po czasie okaże się, że auto chla więcej niż właściciel, karta się wyczerpała, a złoty zegarek okazał się być podróbką. Taki alkoholik ma swój rozum i wkurza bliskich, bo dają sobie wchodzić na głowę. Łeb ukręcić przy samym penisie, ale co potem? Taki z czasem wytrzeźwieje i zabierze na bezludną wyspę- może szału romantyzmu nie będzie, ale zawsze można się zabawić w ten czy inny sposób. Tak czy siak- nie warto tracić swojego czasu na kogoś, kto wybrał butelkę pełną procentów i świat z tym związany. 

 

To czasami ktoś ważny, inteligentny i zaradny, czasami zwykły człek,  ale jednak alkoholik. A z takim nie ma żartów- albo na leczenie, albo koniec balu panno lalu! Alkoholik ma to swoje chlanie w genach i nikt mu nie zabroni pić. No…chyba, że jakieś próby doświadczalne i metody konkretne, nie mające nic wspólnego z dobrocią, troską czy wrażliwością. Na pijaka trza silnej i zdecydowanej ręki, takiej, która raz na zawsze postawi granice tam, gdzie trzeba. 

 

Pamiętam ciotkę z czwórką dzieci, wujek wiecznie przesiadywał najebany jak “końboj”, pił mocną herbatę i palił papierosy. Dzieci ,,wyszły na ludzi” choć to, co w ich duszach gra zapewne do ciekawych nie należy. Koleżanka, która wiecznie patrzy na swego ,,Amora” {taki z niego Amor- jak z koziej dupy trąba} Znam kilkanaście osób, głównie kobiet, które borykają się z problemem alkoholowym swych partnerów, mężów czy ojców. Jak świat światem- alkoholik jak wielbłąd pić musi i żadne święte przykazania, namowy z ambony czy podatek nałożony na delikwenta tego nie zmieni. To on sam musi podjąć decyzję i nie jest to związane z lekarzem, odtruwaniem i pobytem w szpitalu czy innej placówce. Sam człowiek powinien się starać, by tak żyć, aby nie utrudniać życia innym. 

 

P.S. Wpadł mi w oko ostatni odcinek serialu ,,Ranczo” pt; Cuda, cuda ogłaszają” a w nim pan Stachu Japycz mówi; ,,Ludzie, lubcie się trochę bardziej” Gdyby ludzie się lubili, rozumieli i szanowali nie potrzebowaliby żadnych nakazów, zakazów, przepisów i przykazań…ale… Kobieto-Polko, pozwól mu zejść z tego świata. Zaraz oburzą się kółka różańcowe, stowarzyszenia imienia Karola od kremówek i inne instytucje, bo jak to? a tak to q…wa. Tak to! Mam po katolicku i z ogromnym  oddaniem traktować kogoś, kto mnie niszczy? A propos; wszystkie moje znajome, które mają takich bandytów w domach, upraszam o spokój i konsekwencję w działaniach- pomaga niczym liść mięty na niestrawność. 

 

A ciekawe jak to jest kiedy to kobieta tak pije ? zna ktoś taki przypadek ? Jeśli tak, to proszę o głos ….

 

Komentarze