Pamiętam upały z dzieciństwa, przerażał moment, gdy po nich przychodziły czarne i srogie chmury. Kto mieszkał wtedy na wsi bądź przebywał na wakacjach u babci czy cioci, wie o czym mowa. Ulewy dawały się we znaki, pioruny waliły w drzewa powalając je. Upały były podobne, ale wtedy nikt nie miał klimatyzacji, wiatraków czy innych chłodzących wynalazków. {fotka z podróży do Tajlandii, to wieczorny pomiar, styczeń 2014}
Dziś nie leci nikomu z powały na głowę, a wyłączenia prądu są, ale krótkotrwałe, większość posiada agregaty prądotwórcze. Dla ochłody mamy wynalazki i cudeńka, które działają kojąco i przyjemnie. Nie będę się tu słownie gimnastykować, ponieważ każdy ma swoje sposoby na upały. Jedno wiem; należy pić sporo wody, ograniczać przebywanie na pełnym słońcu i obserwować organizm. Osobiście źle na mnie działa upał, mam mdłości i rozdrażnienie. Cierpię bardzo mimo, że nie dolega mi nadciśnienie, to czuję spory dyskomfort i niedomaganie. W latach młodości to upał był wyznacznikiem wolności, żadna praca nie przeszkadzała, a po upalnym dniu szybki prysznic i biegiem na dyskotekę w remizie.
Teraz jest to niemożliwe, upał robi swoje, a patrząc na młodych myślę sobie, że wszystko co radosne jest już poza mną. Choć tu mam coś przyjemnego, bo w pewnym wieku warto zagłębić się i odnaleźć to coś, co sprawi uśmiech i nie tylko. Zawsze są w zapasie jakieś ulubione lody, a dobór otaczających nas dodatków często zaskakuje, ale daje poczucie podniecenia i ogromnego wyczucia smaku. Dziś sałatka, którą jakiś czas temu pokazywałam na Fb.
Pazibroda, tak sałatkę nazywała moja mama, a przygotowywała ją wtedy, gdy zostawało trochę młodych ziemniaków z obiadu. Latem, gdy pomidory rosły za domem, ogórki małosolne były w garnku kamiennym, a po cebulkę szło się do zaprzyjaźnionego sąsiada. Trochę dobrego oleju {lnianego czy z czarnuszki} pamiętam ten wyjątkowo subtelny zapach- do dziś nie wiem, skąd go wtedy mama brała. Teraz wybór jest ogromny, ale świadomość marna…
Ugotowanego ziemniaka kroimy w drobną kostkę, to samo robimy z pomidorem, małosolnym i cebulką- z tym, że cebulkę traktujemy ciutkę drobniej. Dodajemy sporą część świeżego kopru, krojąc również drobniutko, no i świeżo mielony pieprz { nie na zupełnie miałko, a nieco grubiej} Wszystko wrzucamy do szklanej misy i zalewamy delikatnie ulubioną oliwą, doprawiamy ociupinką soli do smaku, dobrze wymieszawszy smakujemy i rozkoszujemy się delikatną, pachnącą latem sałatką. Do tego lampka białego wytrawnego wina lub szklaneczka Budweisera i tyle w temacie upału.
Komentarze
Prześlij komentarz