Gdzie oni są?




 

,,Gdzie oni są Ci wszyscy moi przyjaciele…Ele ele ele ele ele Zabrakło ich Choć zawsze było ich niewielu Elu elu elu elu elu…”to ciutka tekstu ,,Biała flaga” Republiki. 

 

Globalny świat stał się upiornym jarmarkiem i wrogim siedliskiem bakterii i wirusów. Wszystko zwalamy na pandemię, ale to my się zmieniliśmy, to nasze potrzeby zaważyły, przy czym wszelki towarzyski bon ton uległ przeładowaniu, wypaleniu i całkowitemu rozjebaniu. {inaczej tego nazwać się nie da] 

 

Wcześniejsze spotkania nie mylić z event’ami, happening’ami, lunch’ami, brunch’ami czy też ciocinymi imieninami stały się modne, ale pod jednym warunkiem, że stosy fotek zostaną rozesłane po całym świecie. Nieważna ciocia, która podcierała tyłek, nieważny dziadek, który uczył liczyć, ważne ,,dobrze zrobione fotki” Samo w sobie spotkanie towarzyskie straciło na wartości, zapewne nudne tłumaczenia rozwodzącej się przyjaciółki nie były na tyle ciekawe, co telewizyjna twarz czy ,,znany ekspert” brylujący w necie. 

 

Nikt nie potrafi teraz słuchać, szczerze przytulać i wspierać. Na większość czeka szef- boss z bacikiem w postaci ,,dostaniesz premię w tym miesiącu lub nie” Brak czasu na psiapsiółki, na kawki i niewinne babskie ploteczki. Teraz wszystko przeniosło się do netu, tam można obrazić, zrazić i zabić. Nikt nie wyciągnie wniosków, bo sprytny haker przekieruje adres na daleką Syberię czy też na któryś ze stanów Ameryki. 

 

Gdzie oni są teraz, gdy to my ich potrzebujemy? Przecież śmiertelnie nie chorują, dalej żyją z tym samym chłopem, wciąż mają podobne marzenia i plany. Co z nimi, odebrało im mowę, przyparło coś do muru? każdy wie, co robi i wie, co dla niego ważne, ale obyśmy nie obudzili się z ręką w nocniku…pełnym tygodniowego moczu. Ci, którzy uczęszczają do kościoła, dobrze wiedzą o czym mowa. Mnie osobiście już nic więcej nie trzeba, może zdrowia i pewności siebie, ale wam kochani- to trzeba lekarza i to nie tylko tego od głowy. Pod koniec września, gdy rozstawałam się z mediami społecznościowymi obserwowałam wyczyny wielu i mam wrażenie, jakbyśmy żyli nie na tej samej planecie {wy już jesteście od dawna na Jowiszu nie na Marsie, ten dla was za nużący} To tyle na dziś, dziękuję za uwagę. 

Komentarze