Już niemodne szpilki, ani cukierkowa sukienka, nawet wypasiona garderoba czy zamawianie żarcia do domu, a…
Wszelkie źródła internetowe podają;{Minimalizm to ideologia, która przejawia się w określonym stylu życia, polegającym na redukowaniu liczby posiadanych przedmiotów – za – Focus.pl} Mój wpis byłby zbyt obszerny, gdybym chciała skupić się na wszystkich swoich obserwacjach, osobach i ich przyzwyczajeniach czy też rozbieżności poglądów co do pory dnia i roku. Postaram się krótko i na temat.
Nie potrafimy żyć bez wielu rzeczy materialnych czy niematerialnych , ale już bliskie czy dalsze osoby darujemy sobie z czystym sumieniem. Moja znajoma żyła z alkoholikiem wiele lat, który miał dobrze prosperujący warsztat samochodowy. Kiedyś na spotkaniu zadałam jej pytanie; czy chce z nim być mimo, że jej szloch i rodzinne opowiadania są teraz tak drastyczne? Czy nie myślała o odejściu od niego? Ona po krótkim namyśle odpowiedziała mi; ,,ale ja nie lubię kartoflanki”… Podobnie jest z nami, człowiekami. Nie uznajemy pewnych odstępstw i spontanicznych działań. Lokujemy się w wygodnym fotelu z widokiem na najlepsze perspektywy- nigdy na liche i trudne do wytrzymania łoże.
Niby pragniemy spokoju klimatycznego, wyciszenia emocjonalnego, ale dalej brniemy w stal, szkło i beton. Nie wyobrażamy sobie codziennego funkcjonowania bez prądu czy auta, ale utożsamiamy się z ekologicznym odbiorem świata. Konsumpcjonizm, o którym wspominam często, jest naszym cieniem, blaskiem i bliźniaczym odbiciem. Przywykliśmy do komfortu, do ,,full-wypasu” i do wszystkiego, co w zasięgu oka, nosa i rąk. Minimalizm mamy w genach, ale ciągnie nas do nieproporcjonalnych racji żywieniowych, wszelkiego nieumiarkowania i rozpasania w społeczeństwie.
Teraz na topie u mnie jest prawdziwy, nieskażony minimalizm. Zero zbędnych ciuchów, kolorowych łachów zakupionych na internetowych aukcjach czy nienaruszonych od miesięcy pudeł z mazidłami i przeterminowanymi cieniami, pudrami i różami. Klapeczki na lato, czółenka na jesień i botki na śnieg. Tylko to, co trzeba- tylko to, bez czego obejść się nie da. Różowe lafiryndy i płoche dziunie z netów dalej puszczają słodkie focie w deszczowe chmury- tylko dla kogo to wszystko? Oczywiście ta wersja mi odpowiada, ale to mrzonki, bo nijak pasują do obecnego życia. Osobiście, to radzę sobie z przeciwnościami losu, ciuchy sprzed lat pasują jak ulał, a jeść czy pić; ile można?
Uszanować to, co jest- żyć dalej z tym, co posiadamy. Ktoś zapyta; w cholerę ci tyle książek, płyt, notatek czy pudełek z farbami? Ano, po to, by dowiedzieć się- jak powstał Rzym, co w trawie piszczy i z kim warto usiąść do niedzielnego stołu. Pandemia na moment zmieniła nasze przyzwyczajenia, ale to dobra chwila, by zastanowić się nad tym; czy potrzebne nam nowe krzesła, czy stary mikser podoła jeszcze trochę, a nasza szafa przypadkiem nie potrzebuje konkretnego rozpatrzenia, względem segregacji i pozbycia się wielu rzeczy. Minimalizm to styl, ale czy my posiadamy jakikolwiek styl? Głośno krzyczymy, że jesteśmy ECO! wydajemy sporą kasę na ,,nibyekologiczne” produkty, a… {wiele codziennych przykładów}
P.S. Warto poczytać w necie o HAARP. Wystarczy kliknąć tę nazwę i czytać, a jest tego sporo. Tu żaden minimalizm czy maksymalizm już nie mają większego znaczenia. W obu przypadkach to człowiek i jego potrzeby, ale o tym, innym czasem. Minimalizm to sztuka, jakiej uczymy się przez całe swoje życie- jednym się udaje tę sztukę opanować, innym zaś, umyka wszystko w mgnieniu oka.
Komentarze
Prześlij komentarz