Niejednokrotnie wspominałam Tu o odżywianiu, o zdrowym podejściu do życia i o tym, jak bezboleśnie pozbyć się nadmiaru tłuszczyku czy oznak menopauzy, depresji czy laktacji. Pominę w dzisiejszym wpisie wegetarian, wegan i nałogowych wielbicieli kawy, mocnej herbaty i alkoholu. Dlaczego?- ponieważ każdy ma prawo do swych przyzwyczajeń, nawyków i natchnień. Jesteśmy tym, co uda nam się sobie podać na śniadanie, obiad czy kolację.
Oczekujemy cudów w stosunku do swojego wyglądu, a na przekór wszystkim regułom i zasadom łapiemy za to, co niezdrowe, co niefortunnie złapaliśmy w drodze cz też wsunęliśmy przez nieuwagę do swojego centrum logistycznego zwanego żołądkiem.
Teraz, gdy za oknem lato, gdy sezonowych owoców i warzyw pod dostatkiem, my wyciągamy zeszłoroczną mrożonkę i zalewamy wszystko produktem mokrym ze znanego marketu. Wychodzi zupa, sos, potrawka czy przystawka, ale bezwitaminowa, może pusta w kalorie, ale też w witaminy i inne skuteczne minerały. Boimy się skwarek, boczku i śmietany, ale to nasza niewiedza doprowadza do skutków marnej morfologii, dolegliwości jelitowych i wszelakich zmian na skórze.
Teraz, gdy zioła w każdym zagajniku, w ogrodzie czy na skraju lasu- my zaopatrujemy się w drogie herbatki na rozwolnienie, na owrzodzenie i na lepsze samopoczucie.
Wystarczy udoskonalić swoją wiedzę na ten temat i ruszyć z koszem na dary, które dała natura. Taka swojska herbatka z ogrodowego skrzypu czy melisy przyniesie więcej korzyści niż napar ze znanej ECO apteki. Cała plejada gwiazd z kategorii zioła; aż oczy się świecą i dusza raduje. Do twarożku garść szczypiorku, tymianku czy malin. Do zupy; lubczyk, koper, natka pietruszki, kozieradka czy cząber.
Do mięska; rozmaryn, szałwia czy czosnek niedźwiedzi. Do pajdy świeżego chleba; oliwa z kropelką octu balsamicznego, kapką oregano i bazylii. Na kolację sałatka z jarmużu, świeżego lub małosolnego ogórka, jajka na półmiękko i ciutką lekkiego jogurtu. Czerwone buraczki, z dodatkiem gruszki, moreli i rukoli, a wszystko zroszone kremem balsamicznym i oliwą z oliwek. Tę samą oliwę możemy użyć w wieczornej kosmetyce; na końcówki palców nabieramy kapkę oliwy i tak rozprowadzamy swój krem na twarz. Wklepujemy delikatnie i równomiernie w te miejsca, które nie dają nam spokoju.
Papryka, pomidory, selery, pory, marchewka, brokuł czy kalafior, nie wspomnę o fasolce, cieciorce czy też wszystkiemu temu, co długo płynęło do Polski [jednak to, pozostawmy sobie na ten czas, gdy w kraju wieje jesienny wiatr czy na polach leży śnieg] Teraz mamy bogactwo pod ręką, wystarczy wybrać się na pobliski targ, bazarek czy zerknąć na swoje poletko. Już pojawiły się śliwki, mirabelki i gruszki, za moment jabłka- nasze polskie- na cerę, przy odchudzaniu, do pracy czy też w biegu. Jedzmy polskie produkty, teraz, gdy wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Jeśli macie nadmiar- załadujcie w słoik i jak znalazł zimą. Kiszonki są zbawieniem osób z nadwagą, ze zgagą i wszystkich tych, którzy dbają o swój wygląd i zdrowie. Zamiast siedzieć z założonymi rękoma i patrzeć w przyszłość, lepiej dać upust temu, co teraz.
Komentarze
Prześlij komentarz