Kim Ona jest, Rodzina?





Jeden pomyśli- grunt to rodzina! Mój wpis ,,Grunt to rodzina” z 21.06.17. Poza lekko niepewnym sposobem pisania wtedy, teraz wiem, że na rodzinie opiera się wszystko wokół. 
Ktoś inny podpowie- …w rodzinie, nic nie ginie! Dobrze pamiętam mój wpis pt; ,,Rodzina XXI w” z 29.08.20. czy też ,,Rodzina usidlająca” z 19.03.20. Starszyzna liczy się tyle, co urodzaj na grzyby, a w młodych nie widać iskry twórczej, ani też zapału do pomocy czy pracy fizycznej w ogrodzie czy też w innych dziedzinach. 
Jedno wiem napewno- rodzina jest pewnego rodzaju łącznikiem pokoleniowym. Jest klamrą trzymającą wszystko, co istotne. Jeśli brak tych i innych elementów, wali się cały system relacji i procesów porozumiewawczych. Pieniądze są ważne, wygląd, poglądy, ale na miłość boską- pozostańmy sobą!

 

Czym obecnie jest Ona, podstawowa komórka społeczna? Jakie ma zadanie w zwichrowanym społeczeństwie, gdzie jeden ogląda się na drugiego, ale pod jednym jednak warunkiem- zawsze za coś. Gdzie się podział wrażliwy na smutek i spokój klan? Jak daleko poszły układy i zakłady o to, kto pierwszy do mety, po trupach, bez skrupułów, ale z przejętym podstępnie orderem kuzyna, brata, ciotki czy matki. Niby ta sama krew, podobne geny, ale ni w ząb pasuje to coś do familii. 

 

Ognisko zapalne do plotek i obelg, gdy tylko nadarzy się okazja. Kurtuazyjne buziaczki, skłony i gesty to tylko zasłona dymna dla niepoznaki. Jakiś czas temu sympatycznie i radośnie uczestniczyłam w imprezach rodzinnych, które odbywały się co pięć lat i oznaczały dumnie przynależność do danej paranteli. Ceremonia w parafii przodków, uściski po latach i wędrówka na pobliski cmentarz w celu złożenia kwiatów. Póżniej restauracja { wcześniej wiejska remiza} obiad, obżarstwo i hulanki. 

 

Nic nie miałabym przeciwko dalszej mojej obecności w tego typu szaleństwach duszy i ciała, ale. No właśnie- czymże jest dla mnie ta rodzina? To tylko osoby, podobno bliskie, spokrewnione, ale z czasem odkryłam, że to obce, zgorzkniałe i wyniosłe osobniki nie mające nic wspólnego z moim życiem, marzeniami czy potrzebami. Każdy widzi czubek swojego chytrego nochala, a ja nie mam już ochoty nadskakiwać, kajać się czy uśmiechać. Ciotki, które widuję co pięć lat, stryjkowie, którzy dali sobie upust i nie wiedzieli jak mi na imię, kuzyni nadęci i udający ministrów, błaznów i kretynów. 

 

Rodzina, która widuje się tylko podczas różnych okazji, podczas, gdy nie zna cię na ulicy {może nie chce znać?} 

Rodzina, która milczy i chowa głowę w piasek, gdy ty potrzebujesz jej najbardziej. To nie tylko nasza wylewność i ślad czasów, ale brak porozumienia i jakichkolwiek negocjacji. Potrzebujemy się pokazać z jak najlepszej strony, udowodnić, że wiele znaczymy, ale też stłumić oczekiwania innych. 

Moi Drodzy! -to już mój 997 wpis, za moment tysięczny i ten zamknie pewien etap w moim życiu. Znajoma oznajmiła mi, że owszem- piszę ciekawie, ale za każdym razem ,,na smutno” Oświadczam uroczyście; wszystko ze mną w porządku, ale to, co mnie otacza jest przygnębiające i zawstydzające. Wystarczy tylko dobrze zastanowić się- czym i po co jest rodzina, a odpowiedź każdemu przyjdzie na myśl inna. 


To od najbliższych najbardziej dostajemy po dupie ! dlaczego? bo ich bardzo kochamy. Ot, cały obraz nędzy i rozpaczy z kręgiem rodzinnym w tle. P.S. na ceremonię rodzinną 29.08. oczywiście się nie wybieram, nie mam na to ochoty, w końcu dojrzałam do pewnych decyzji. A co do tematu, to jak najbardziej- na czasie.

Komentarze