Czym jest, gdy jesteś w sile wieku? Co daje tobie, a co tym, którzy do niego przybywają? Z czym się wiąże, kojarzy i czy napewno daje poczucie bezpieczeństwa? Czym jest dziś, a czym był kilkanaście lat wstecz, wspomniany ,,otwarty dom''?
Masz liczną rodzinę, grono przyjaciół i znajomych, szczere serce i siłę, by to wszystko wytrzymywać. Może musisz to robić, albo, pragniesz wewnętrznego spokoju dla innych. Jakim kosztem? ile emocji, odwagi i desperacji wkładasz w całe to logistyczno- obyczajowe przedsięwzięcie? Twój czyn zostanie zapamiętany tylko pod jednym warunkiem, że powtórzysz go w najbliższym czasie. Inaczej pozostanie lub nie w pamięci tych, którzy bawili się przednio, pochłaniali pozytywne bodźce i tupali nóżką, gdy zagrała muzyka.
Wszelkie pomysły na dobry biznes i na przyjazny wizerunek nijak miały się z tym, co realne i odczuwalne. Po latach z licznego grona ,,przyjaciół, dobrych wróżek i słodkich kumoszek'' pozostał niesmak i pustka. Przecież każdy z nich obiecywał rewizytę, pobyt w swoim górskim czy nadmorskim pensjonaciku, a wyszło jak zwykle. Większość z nas ma swoje doświadczenia i z lekkością uwalnia swe procesy emocjonalno- porozumiewawcze, ale mało kto łapie w mig czyjś podstęp, a tym samym swoją naiwność.
Poszły w cholerę ciężko zarobione pieniądze, czas i zużycie własne. Wciąganie w pułapkę stało się niczym innym jak sposobem na życie. Nasza zgoda na ,,hulanie w naszej przestrzeni'' nie znała granic, ale jak w znanej piosence...,,masz to, na co się godzisz''...
Są wśród nas osoby zaangażowane w tworzenie swoich imprezowych historii, osoby, które chętnie korzystają z wszelkich zaproszeń jak również takie, które poczuwają się do odpowiedzialności i dają sygnał, że zależy im na naszej znajomości. Ktoś mi kiedyś opowiedział swoją historię; Dom w ciekawym miejscu, blisko stoku narciarskiego, od pierwszego śniegu po marzec tłumy ,,znajomków'' latem ci sami, pchali się i wdzięczyli, by zmieścić się w grafiku na letni sezon ,,za free'' potem następowała cisza, zero listu i telefonu. Po długich jesiennych tygodniach, znów gradobicie uprzejmości i pytania o nocleg. Czas szybko płynie, a nam przybywa odwagi, by tupnąć nogą i postawić granice- powiedzieć jasne i pewne swoich odczuć STOP!
Jednym przychodzi to z łatwością, inni potrzebują ciut więcej czasu, zaś jeszcze innym nie po drodze z wystawnym życiem. Może to absurd, ale po latach, wiem, co myślę. Czasem sytuacja zmusza do pewnych wynaturzeń czy okazania sympatii. Często jest tak, że wypada nam podjąć kogoś, a czasem tak, że ten musi obejść się smakiem. Jedno jest pewne; coś za coś! Profesor Bartoszewski powtarzał; ,,Warto być przyzwoitym'' ja dodam od siebie; od 2015 roku mamy do czynienia z rozprzestrzeniającym się chamstwem, egocentryzmem i wysokiej klasy samozachwytem. Nic dodać nic ująć- zapraszając na przysłowiową herbatkę, oczekujmy tego samego. Egzekwujmy czyjeś dane nam obietnice, w innym przypadku staniemy na skraju wyczerpania i bezsilności. To tylko herbatka, a może -aż herbatka! Wszystko bowiem składa się w życiową całość i daje pewnego rodzaju spokój wewnętrzny, bez którego ciężko nam żyć.
P.S. Z oddaniem i pewnym uczuciem dobierajmy sobie przyjaciół, szanujmy ich, ale też wymagajmy szacunku od nich. Nasz dom otwarty niech pozostanie z uchylonymi drzwiami na tych, którzy na to zasługują, na ,,tych z codziennej łapanki'' zatrzaśnijmy swoje domowe wrota na zawsze. Umizgi i okraszone czułymi słówkami gesty to tylko plan podstępnej hipokryzji i pułap naszych towarzyskich możliwości- zatem, nie popadajmy w skrajności. Albo ktoś jest z nami na dobre i na złe, albo jest tylko po to, by czerpać z nas korzyść. Na niedzielne przedpołudnie, zamiast...dowolność zdarzeń dowolna.
Komentarze
Prześlij komentarz