Na czym polega, z czym się wiąże i jakie korzyści przynosi [korzyści to forma bardzo delikatna] ale ten tylko wie, o czym mowa, kto ma lub miał do czynienia z osobą cierpiącą, leżącą latami. Każdy z nas ma nadzieję, że nie nadejdzie taka chwila, w której będzie błagał o śmierć, ale życie czasem płata niezłego figla i tu zaczynają się schody. Te wspomniane schody to często długotrwała choroba, wypadek na drodze czy w pracy. Nie wspomnę o historiach jak z melodramatu, gdzie silny i w pełni życia człowiek nagle ulega ciężkiemu urazowi i tylko nielicznym udaje się wyjść na prostą, reszta prosi w ciszy lub zupełnie jawnie i na głos o natychmiastową śmierć. Ta porcja ulgi czy też świadomego odejścia z tego świata w naszym katolskim kraju nie istnieje. Jak świat światem, zmutowane owady i bez smaku warzywo tak eutanazja za moich czasów nie zaskoczy.
Jestem w takim wieku, że już zerkam nad przepaść, cieszę się z każdego dnia i nocy. Obserwuję baczniej otoczenie niż jeszcze dekadę wcześniej. Nie mam już starych i schorowanych rodziców, ale posiadają ich moi znajomi. Rozmowy z nimi są zawsze dla mnie niezwykłym doświadczeniem. Dawno temu pisałam o Marianie, którego miałam odwiedzić w szpitalu [ prosiła mnie o to znajoma pielęgniarka] Owszem- poszłam, weszłam do sali, a tam trzech po udarze. Kart informacyjnych brak, więc jak dowiedzieć się, który to Marian? Żaden nie reagował, nie mówił, ani nie dawał sygnałów, że czegokolwiek potrzebuje. Jeden w pielusze, drugi z cewnikiem, trzeci ze stomią dwulufową. Nie wspomnę o zapachu i atmosferze [ jakoś tam tego od ostatniej posługi nie było widać]
Moje znajome opiekują się chorą matką czy ojcem. Mimo, że same pracują i ledwo wiążą koniec z końcem, bo reakcje ludzkie, bo rodzina, bo kościół, bo prawo, bo raczej brak prawa, bo system, bo organizacje rządowe, bo struktury, bo świadomość, bo sumienie...rynek pracy też uległ znacznie pogorszeniu.
Leżąca od lat osoba, niereagująca na bodźce, na nic- kim jest, a może jednak czym jest? Rośliną, która nie podlana uschnie w oka mgnieniu? Gdzie jest życie osoby zdrowej, gdzie jej potrzeby i pragnienia? To, że pan wikary powie; to twój krzyż, dźwigaj go, a będziesz zbawiona...na mnie nie działa! Ktoś ,,z góry'' zapomniał o nas - choć może powinnam jednak napisać, że sami się zapominamy. Pozwalamy sobie wejść na głowę, a wszystko w zamian nieba i piekła. Tak nie wypada, tak powinniśmy, a tak raczej skłonni jesteśmy uczynić wiele, by zbawić świat, by w imię szczęścia -unieszczęśliwić się na długie lata. Archiwalne wpisy; ,,Różne oblicze starości'' z 24.04.2021 czy ,,Cholerna starość'' z 7.09.2017. albo ,,Chora starość'' z 29.01.2018. mówią jasno i przejrzyście; starość jak i młodość- ma swój czas i swoje warunki. Obyśmy mogli w przyszłości decydować o sobie, jednym ruchem zesztywniałego palca uzyskać ten moment, którego tak broni KK. To nasze życie i nasz ostatni ruch, który uchroni naszych bliskich od bólu i ogromnego żalu, że nie mogą nam pomóc w cierpieniu.
Komentarze
Prześlij komentarz