Jadą wozy kolorowe {błoński akcent}

     






Poszło o ciężarówki wypełnione po brzegi, które przez całą dobę dowożą wszystko, czego dusza zapragnie. O ogromnych ,,dostawczakach'' zabierających z marketów odpady {to wszystko, czego nie zdążyli kupić ludzie} 


Następnie jest wyrzucane, traktowane jak odpad, zalega wśród pól uprawnych na hałdach. W miejscu, po którym stąpał mój dziadek Jan, teraz centrum polskiej logistyki, jak sięgnąć okiem- magazyn za magazynem. Cztery lata wstecz, wspominałam o tym, że te wydarte naturze skrawki ziemi, upokorzą nas, w niedalekiej przyszłości. Za kilka lat, pozostaniemy z tym żelastwem, szkłem i gigantyczną kupą złomu sami. A propos dziadka; niestety, nie miałam wpływu na losy ziemi, tej ziemi. 

Wasz wszechmocny, skośnooki czy trochę bardziej odstresowany pracodawca z Zachodu wypnie się na was i pozostawi  z tym całym bajzlem. Będziemy wspominać lata dzieciństwa, może i z komunistycznym akcentem, ale z łanami zdrowego zboża, z hektarami potencjalnych upraw buraka na cukier czy ferm z mlekiem. Zatęsknimy za czystym powietrzem, za widokiem usypanych gór z naturalnym nawozem, i za tym, co znajduje się w aucie z napisem ,,dowóz towaru''. Było nas wtedy relatywnie więcej niż obecnie, ale nikt głodny nie chodził. Teraz, gdy na polskich drogach setki ogromnych ciężarówek wypchanych towarem, Polacy chodzą niedożywieni. Bieda zagląda do polskich rodzin, tu 500+1000+ czy nawet więcej, nic nie pomoże. Pośrednik jest jak wygłodniały sęp, a władza myśli tylko o sobie; nic w tym niezwykłego.

Marnujemy tysiące ton żywności {takie prawo! tylko kto i po co je wydał?} Na polach ziemniaki , zboża i niewiele warzyw, resztę sprowadzimy z zagranicy. Wspomniane tiry znów pojadą po kontenery nad morze, znów będą je przewozić ze Szczecina do Rzeszowa, a z Rzeszowa do Olsztyna. W te i nazad z uporem maniaka, będą wciskać nam kilkutygodniowe pomidory {te z działki tyle nie przeleżą} Sklepowe półki będą się uginać od bananów po wszelkie dobro, ale nie polskie, a zagraniczne; podobno lepsze, bo słodsze, bo tańsze, bo jakiś cwaniak doszedł do układu z marketem. Jarosław- wiecznie żywy, obiecuje rolnikom bazary i targowiska. Koń by się uśmiał! 

TiR,y dalej będą jeździły po polskich drogach, niszczyły asfalt i nabijały kilometrówki. My, wybredne i próżne, ale mało interesujące się tym, co istotne społeczeństwo-  będziemy żądać więcej i więcej. Woda w plastikowych butelkach, a dlaczego nie w szklanych i z kaucją? W końcu szkło, to w zasadzie towar deficytowy, więc warto zadbać, by służyło przez lata. Dlaczego zarządzającym państwem, nie zależy na ekologii, na bezpiecznej przyszłości? Dlaczego teraz, przed 1 listopada, nikt z przysłowiowej ,,góry'' nie powie STOP! dla całego przemysłu cmentarnemu? Te kontenery zużytych zniczy, lampek i kwiatowego badziewa trafi na wysypiska. Znów będzie lament i marsz w obronie planety, a wystarczyłoby wcześniej pomyśleć, że światełkiem czy czymś innym nie wskrzesimy zmarłej osoby, ale o tym w następnym wpisie. {choć było tego sporo, zawsze około 1.11.} to jednak coś jeszcze mi pozostało do zasygnalizowania. 

Możemy wstrzymać te załadowane czołgi, jak ja je nazywam. Są zawsze niebezpiecznym elementem na drodze, jak również zbędnym wytworem lub jak kto chce, tworem naszych czasów. Bez tych ton mandarynek, słodkich i bezpestkowych winogron możemy sobie poradzić, tylko musimy chcieć. O drewnie z amazońskich czy afrykańskich lasów pisałam, ale co tam! Musimy mieć zajebistą podłogę, musimy różnić się od innych, odgrodzić od plebsu i małostkowości. A tymczasem marni z nas ekolodzy, żałośni ,,aparatczykowie'' czy szczodrzy bohaterowie ery komputerów i internetu. Wszystko na pokaz, pomagam, ale przy świetle kamer, inaczej szkoda dupy ruszyć sprzed telewizora- to tyle w temacie. 

Komentarze