Jak minął dzień ?



 

...jak minął dzień dzisiejszy? - śpiewał Krzysztof Krawczyk. Niedziela- Mój dzień był bardzo pracowity, mimo paskudnej pogody i braku słońca, było sporo dobrych wrażeń. Już lepiej sypiam, kolejny tydzień bez nasennych specyfików. Wczoraj obejrzałam na ,,Netflix'' świetny film pt; ,,Rozpieszczone bachory'' polecam jak najbardziej, a w szczególności - nadopiekuńczym rodzicom. 

Kolejny [ podobny do wcześniejszego ] - to ,,Święta u Christmasów'' totalny odlot, komedia to mało powiedziane. Czasem warto obejrzeć proste, wesołe filmiki, które jednak mimo wszystko, posiadają swój przekaz. Polecam również  dramat z 2015 roku, z Emmą Watson w roli głównej, film nosi tytuł ,,Colonia'' świetny, pełen emocji i wzruszeń. Trzyma w napięciu od początku do końca. {ten dostępny również na platformie HBO GO}

Nie samym oglądaniem żyje człowiek, więc zamiast na sumę niedzielną, wybrałam się tradycyjnie na ,,Nordic walking'' czyli proste w obsłudze maszerowanie. Jednak, by mieć siłę i odpowiedniego ducha, trzeba posilić się czymś wyjątkowym- tym czymś jest własnoręcznie zrobiony ten oto; torcik. Wyszedł delikatny i niezbyt słodki, do porannej kawy jak znalazł. Teraz można śmigać godzinkę czy więcej, nawet podczas śnieżycy czy mrozu. Nie siedzieć przed telewizorem godzinami, ale ruszyć tyłek i się przewietrzyć. Filmy warto oglądać, ale jak wszystko na tym świecie; robić z głową! 

 

Wrócę do słodkiej przekąski; zwykły biszkopt, bez tłuszczu, więc mogą go jeść osoby wrażliwe na dietetyczne ostrzeżenia. Może być z samymi owocami czy bez niczego, ale na miłość boską; wszystkiego sobie odmawiać!

Przełożony bitą śmietaną i mascarpone z dodatkiem odrobiny cukru pudru i wanilii. Do środka poszedł też słoik konfitur z malin, jeżyn i truskawek, jak też dwa kolory galaretki. Do nasączenia użyłam alkoholu ,,Sheridan's'', czasem dodaję go do lodów czy deserów, ale też do mrożonej kawy. 

Pasztet w tym momencie siedzi w piekarniku, ale za moment go stamtąd wyciągnę. Mięso z rosołu, wszystkie marchewki, pietruszki, seler i cebule przesmażone na oliwce, przepuściłam przez maszynkę do mięsa. Dodałam garść orzechów, kawałek boczku z tłuszczykiem, miskę fasoli ,,Jasiek'' i sporo ziół. Lubczyk, majeranek, oregano, koperek, pieprz cayenne i czarny. Trochę sosu sojowego i ostrygowego.

 Cztery jajka od szczęśliwych kurek z sąsiedztwa i bułka tarta. Cóż chcieć więcej; Święta! ja mam je wtedy, kiedy ja chcę! Kolejny rok bez choinki, bez strojenia i upiększania, a tym samym mało ekologicznego podejścia do życia nie będzie. Karpia też nie będzie, makowca nie lubię, bo mak włazi w zęby. Kompot z suszonych owoców polecam dla tych, którzy maja problemy gastryczne, a bigos- bigos to można komuś zgotować przy okazji. Kochani; nie dajcie się zwariować na te święta! Po nich też są dni, potrzeby i faktury do zapłacenia- nie zapominajcie o tym w ferworze zakupów i magii całego tego czasu grudniowego. 

Komentarze