Zaaranżuj sobie to.

     




Kochani, nie chciałam rozczarować wpisem, ale poinformować, że mimo świadomości, poglądów i stosownego wieku; dam i w tym roku komuś prezent. 

Pisałam niejednokrotnie, ale przeważnie w czasie przedświątecznym o dawaniu prezentów. O tym, że powstały instytucje, zrzeszenia i fundacje, które faszerują nas konserwami, zimowymi czapkami czy o numer większymi butami. Wspominałam o ogólnopolskiej paczce, o szlachetnym geście i ludziach, którzy potrafią zdziałać więcej dla obcych niż dla bliskich, często chorych lub w obliczu śmierci. 

Nie znoszę blichtru, blasku fleszy i próżnej popularności. Uważam [ niejednokrotnie wspominałam i dobitnie to przytaczałam, odnosząc się zawsze do faktów i realnych stanów rzeczy] w blasku ,,srajfonowego” flesza, każdy prezent ma niezwykłą moc przyciągania, zjednywania i szeregowania. Kombinacje alpejskie, by trafić na szczyt algorytmów i relacji typu; być, albo nie być- zaistnieć w necie. Wiem, wiem, każdy lubi jak się o nim mówi, każdy lubi być doceniany, ale czy w dawaniu kilogramów tekturowego  pudła, przy okazji zrobienia komuś namiastki świąt jest tego warte? 

Mnie to nie bawi, przez lata pomagałam, wspierałam i bywałam tam, gdzie powinno się być. Teraz przygotuję drobne upominki- jeszcze nie wiem dla kogo? Choć w głowie coś się pojawia, bardziej ktoś. Intuicja podpowiada mi, że to ma być coś praktycznego, związanego z daną osobą, ale serce z pomocą rąk, doda coś od siebie. I tego się Kochani trzymajmy- nie zarzucajmy znajomych kolejnym sweterkiem, kapciami czy pudełkiem cekin do przystrojenia im telefonu. 

Może karnet na siłownię, albo na basen – oczywiście zgodnie z terminem poza pandemią? Bilety na wspólne wyjście do teatru, filharmonii czy muzeum? Jak wspominałam tydzień temu, może być to propozycja ,,telefon do przyjaciela raz w tygodniu” czy planowanie wakacji lub wspólnego weekendu? Ech! …Niech to będzie cokolwiek, ale ze szczerego serca i na miarę naszych możliwości. Niech ten drobiazg sprawi komuś dużo radości, nie dlatego, że się pojawił, ale dlatego, że ktoś o nas pomyślał. Tu gabaryty czy ostatnie dzieło sztuki nie mają znaczenia- tu liczy się osobisty wkład i zaangażowanie; powtarzam- bez kamer, ,,lajków” ,,tłitków” czy podziękowań w nowym odcinku znanego, porannego programu. 

Wierzę w waszą moc, inwencję twórczą i zapał, warto spróbować inaczej! Teraz wiem, że odnalazłam w całym tym codziennym zgiełku i chaosie trzy osoby, które doczekają się mojego zapukania do drzwi. Kto to będzie? co to za prezent? kiedy dotrze? jakie zrobi wrażenie? – na te i wiele innych pytań, odpowiedź jest jedna; za profesorem Bartoszewskim- ,,Warto być przyzwoitym”…

P.S. Są to jednak,  tylko moje refleksje.

Komentarze