Bądź szczęśliwa na wiosnę.


Zacznij już teraz, to najlepsza pora na zmiany, właściwie to- ostatni dzwonek. Jeśli posiadasz ogród, to drobne w nim prace, pomogą w całym tym przedsięwzięciu. Oczywiście chodzi o zrzucenie brzuszka, tłuszczyku czy kilku zbędnych kilogramów, których nam przybyło podczas zimy. Wcale nie będzie tu głodówek jak u znanych specjalistów, ,,youtuberów'' ,,vlogerów'' czy innych ,,pięknych i bogatych'' Nie będzie też skomplikowanych ćwiczeń, wygibasów i wysokich lotów, a praktyczne i proste działania. 


Zacznę od ugotowania porządnej porcji zupy tzw. ,,zupy Kwaśniewskiego'' przed laty była na topie, gotowało się ją na potęgę, była dieta białkowa, która wielu powaliła z nóg na szpitalne oddziały. Była dieta 2000 kalorii, zupełnie moim zdaniem pozbawiona sensu. Mam w szufladzie na nią przepis, to dwa tygodnie ścisłego przestrzegania grafiku, trzymania się zasad. Owszem; mamy w niej pieczonego kurczaka, jajka i sałatę, ale to nie dla mnie. 

{majeranek rośnie u mnie na parapecie}
Zupa Kwaśniewskiego, to nic innego jak zwykła jarzynowa. Woda, kapusta włoska, papryka, cebula, seler naciowy, marchewka, pietruszka, por, groszek cukrowy, przecier pomidorowy, pieczarki, majeranek, słodka papryka do smaku - ziół można dać tyle, ile się lubi. Wszystko posiekać na drobno, poszatkować, zagotować i jeść do woli. Najlepiej oczyszcza się organizm jedząc zupę na trzy posiłki, ale ja nie mam takiej potrzeby, jem tylko na obiad. Na śniadanie dwie kromki razowego chleba z białym chudym serem i miodem. Najlepiej na czczo zjeść owsiankę z malinami, powidłami śliwkowymi albo czymś innym, koniecznie własnoręcznie przetworzonym. 

Na wspomniany obiad wiadoma zupa, do oporu, podobno- czym jej więcej tym lepiej, ale bez przesady. Na podwieczorek - jabłuszko lub gruszka, może być banan lub garść włoskich orzechów, albo pestki dyni czy słonecznika. Na kolację kawałek gorzkiej czarnej czekolady i ziołowa herbata- łyżeczka kurkumy i kawałek wielkości orzecha laskowego imbiru, zaparzyć to kilka minut, po chwili, gdy herbatka przestygnie włożyć trzy plasterki cytryny i łyżkę miodu, wymieszać i wypić przed samym snem. Oczyszcza organizm, daje nam odporność i siłę do działania w ogrodzie o poranku. 

Po śniadanku, czas na ogrodowe przyjemności- przycinanie winogron, wiśni, borówek, jeżyn i czego tam jeszcze. Wystarczy godzinka, dwie w ogrodzie, by wrócił optymizm pozimowy, a zbędne kilogramy poszły w cholerę. To tylko dziesięć dni, taki osobisty detoks, ale ile radości wnosi w nasze codzienne, monotonne dotychczas życie...Jeśli ktoś nie posiada ogródka, może wybrać się na długi spacer do parku czy lasu. Ważne w tym wszystkim jest to, by nie dać się omamić internetowymi śmieciami, gdzie wszyscy na wszystkim się znają, gdzie źródło wiedzy ma swój początek i koniec. Obserwujmy swoje ciało, swoje potrzeby, przyglądajmy się sobie w lustrze- jeśli się rozpoznajemy, to dobry znak!!! Powodzenia! a propos; nie mogę się jej doczekać...wiosny oczywiście. 

Komentarze