Zero Waste, ale jak to zrobić w Błoniu?


 Wspomniane zero waste to nic innego jak styl życia, gdzie człowiek samodzielnie, z własnej nieprzymuszonej woli, bez mediów społecznościowych, bez fleszy kamer, codziennie podejmuje wysiłek maksymalnego zmniejszenia produkcji całego ogarniającego nas syfu czyli odpadów . 
To stworzenie systemu, a raczej całej zrównoważonej gospodarki o zamkniętym obiegu, w której używa się zasobów, zamiast tworzyć nowe odpady. {podpatrzone w Izabelin}

Zaobserwowałam to w kilku ościennych gminach i postanowiłam o tym napisać- z czym mieszkańcy Błonia mogliby się zmierzyć, co tym zachowaniem osiągnąć, a raczej; co pozostawić kolejnym pokoleniom? - wyczytane hasło ,,For today and tomorrow's health'' pozostawiam przy niedzieli otwarte. 

Zero waste to pięć podstawowych zasad; odmawiaj! ograniczaj! wykorzystaj ponownie! recyklinguj! kompostuj! 


-Od czego zacząć? Nie kupuj na zapas! hmm, łatwo powiedzieć, gdy zmiany gospodarczo- ustrojowe zmieniają się każdego dnia, ba, nawet każdej godziny, ale zapasy zapasom nierówne. Wszystko należy robić z głową. 

-Nie bierz reklamówek w sklepie! zaopatrz się w te, które można uprać, wykorzystać wiele razy. Dla chcącego, to nic trudnego. 

Te dwa niebieskie cudeńka, odzyskane po ,,spożywce'' posłużą do zbierania deszczówki. Dzięki Marcin z Wawrzyszewa... Popatrzcie teraz szczególnie, gdy odbierają lokalne gabaryty, tam zawsze można znaleźć to, o czym mowa w dzisiejszym moim wpisie. Coś przerobić, coś przyciąć i już ma nowe zastosowanie!!! i o to w tym wszystkim chodzi, powodzenia! Jeszcze jedno; można udostępniać, bo sama nie posiadam Fb. Dziękuję!


-Kupuj produkty bez opakowań! he, jabłka, ziemniaki czy sałatę, owszem, ale jak kupię szampon czy perfumy? W niektórych drogeriach można kupić szampon czy płyn pod prysznic do swojego naczynka. Nie wyrzucajmy tych po zużytych płynach. Wystarczy je umyć i zabrać do drogerii, by obsługa wymierzyła nam potrzebną porcję płynu, do naszej buteleczki czy pudełeczka. Z kremami dozowników jeszcze nie zaobserwowałam, ale podobnie jest z wodami toaletowymi i perfumami. Jak na ten moment zarabiają koncerny, firmy reklamujące specyfik, ale to przejściowe i sądzę, że miesiące pokażą, na co stać wspomniane koncerny, firmy specjalizujące się w produkcji tychże mazideł i pachnideł. 


O samodzielnie zrobionych kosmetykach mówić, a tym bardziej pisać jest zbyt wcześnie, choć czasem sama tworzę maseczki z przydomowych ziół i kwiatów, jednak w tej materii byłabym ostrożna, ale próbować zawsze warto. Wystarczy zasięgnąć wiedzy kosmetycznej w starych książkach, internetu nie polecam, a tym bardziej ludzi, którzy tam coś próbują pokazać- wolę książki, poradniki sprzed kilku dekad. 

-Rób użytek z resztek! - to niezwykłe, a często nawet zaskakujące, gdy nagle zabraknie nam czegoś do zrobienia prostej potrawy. Wtem okazuje się, że jednak można- mleko zastąpić maślanką lub kefirem, albo odwrotnie. Z resztek potraw wyczarować kolejną, dodając jakiś mało skomplikowany składnik, ale tkwiący w kuchennej szafce od miesięcy. Tu pole do popisu jest ogromne; z resztek materiału można uszyć poszewkę na poduszkę, albo spódniczkę dla wnusi. Skórki z cytryn czy pomarańczy wysuszyć na słońcu, drobno posiekać i włożyć do słoiczka, będzie jak znalazł, do ciasta. Można ze skórek zrobić zapach do łazienki, ale o tym, innym razem. 

-Przeprojektuj stare ubrania, zamiast latać po sklepach z wywieszonym jęzorem. Te całe sterty szmat, ciuchów i kapot, zalegają nasze szafy, garderoby i kanapy. Jednak przeważnie jest tak, że w ciągu miesiąca mamy dwie czy trzy rzeczy, które zakładamy najczęściej. Z bluzki czy sweterka można samemu wyczarować inny styl i zupełnie inny ciuch, ale już z zimowego płaszcza, przy pomocy zaprzyjaźnionej krawcowej uda nam się zrobić seksowną kurteczkę. Nie muszę wspominać, ile jeszcze jest możliwości, bo jest ich sporo. Sama widzę, co mogę zmienić w swojej szafie, co wyrzucić do kosza, czym podzielić się z kimś innym, a co odłożyć tylko po to, by za moment doszyć jakiś szczegół, kolorowy dodatek i tym samym zmienić diametralnie swoje ubrania. 

-Jeśli masz dom z ogrodem, to obowiązkowo musi być kompostownik. Bez niego w ogrodzie ani rusz! Tu odbywa się kilka procesów na raz. To przy nim jak przy barze szybkiej obsługi sterczy dzień i noc mój kot Magister, by złowić kilka dorodnych myszy. To niezwykle prosty łańcuch pokarmowy, to jadłodajnia dla wielu, a przy okazji miejsce dla resztek z domowej kuchni i nie tylko. Wszystko tu odbywa się zgodnie z naturalnymi przesłaniami i oczywiście z procesami ochrony planety, naszej planety Ziemi. Fakt, że latem są tam muchy, komary czy wiele innych żyjątek, ale wszyscy chcemy żyć, i wszystko ma tu na Ziemi swoje miejsce i czas, my ludzie również. Doceńmy to, uszanujmy i włączmy do swojego codziennego życia! Od nas samych zależy to, co po nas! Chyba pragniemy dać naszym wnukom to, co najlepsze?Pozostawić planetę, swoją ojczyznę, swój ogródek, swój dom - czystym???

Komentarze