Paryż w Błoniu.


W środowe popołudnie zawitał do miasta bardzo uzdolniony, miły i optymistycznie nastawiony do życia człowiek. To nikt inny jak LEONID VOLODKO-  KUNICKI dla przyjaciół Leo. To z krwi i kości Kresowiak -od prawie dwudziestu lat mieszka w Warszawie. Pisze wiersze, teksty piosenek, muzykę, wystąpił w ponad stu filmach. Jest tłumaczem z języka angielskiego i francuskiego. Często śpiewa w tych dwóch, a jeśli ma ochotę i przyjemność, śpiewa w dziewięciu- to głównie zależy od repertuaru, spotkania i okazji. 

O historii Polski i Francji można z Leo rozmawiać bez końca, a to ma związek z jego kolejną pasją. Jest przewodnikiem po Warszawie z prawem do wejścia do Belwederu. 


Koncertował min. w Niemczech, Chinach, Malezji i Francji, gdzie przebywał na stażu w miejscowości Grenoble. To z piosenką francuską przybył do Błonia. To tu w Centrum Kultury zaskoczył przebojami takimi jak ,,Salut'' znanym w wykonaniu Joe Dassina,  ,,Les Champs Elysees'' czy doskonały ,,Tollere liberum'' Polonez, do którego słowa i muzykę napisał sam Leo Kunicki. Dziewiętnaście utworów, niezwykłych, trzymających w napięciu i takich, które znamy z dzieciństwa czy już dorosłego życia. Ponad godzina uczty dla duszy i ciała, bo po dwóch taktach wirowało całe ciało, ręce i nogi wystukiwały bezszelestnie melodię. 



Wszystko byłoby według planu, ale po koncercie na scenie pojawiła się spora grupa uśmiechniętych osób w kolorowych, historycznych strojach. To zespół tańca historycznego ,, CHOREA ANTIQA'' Cóż więcej dodać, tylko tyle, że było warto! zespół można znaleźć w internecie również pod nazwą; Międzynarodowy Festiwal Poloneza. 



Dodam jeszcze informację, że Leo jest laureatem tegoż festiwalu. Był bal dla oczu, te stroje z minionych epok, układy choreograficzne i gesty, których obecnie brakuje. Nie muszę pisać czym był Polonez w trudnych dla kraju czasach. Proszę jednak, byście ,,poszperali'' gdzie się da i poczytali o tym, o czym wspomniałam. 

Tu Leo podpisuje swoją płytę, mam już i jestem szczęśliwa. 
Miło było spędzić ten czas na tak pięknej rozrywce, żal tylko, że koncert nie odbył się w niedzielę po sumie czy w sobotni wieczór, bo piosenka francuska miła dla ucha, ale i serce kołysze, gdy jest  taka potrzeba. Cóż, może gdy więcej osób dowie się o pięknie śpiewającym Leo, wtedy pani dyrektor Edyta Jabłońska ustali termin kolejnej uczty duchowej, a mieszkańcy Błonia poznają szerzej cel i przesłanie piosenki francuskiej. To melodyjne utwory, stonowane i wpadające w ucho. Przy takiej muzyce można nie spać, nie jeść, a cieszyć się życiem. No, przeholowałam trochę- po takim koncercie dobrze byłoby pójść do miłej kafejki i zjeść lody. 

Komentarze