Wielu nauczycieli pozostawiło na długo ślad w moim życiu, od początku do końca to do nich należało ostatnie słowo. To oni byli wtedy ważni, świecili przykładem i podawali na tacy to, co dopiero po latach przydawało się mniej lub więcej. Pisałam już o swoim uczuciu do pani Anny Bonarskiej, o Jej oddaniu i zaangażowaniu, była wzmianka o pierwszej Pani. Była Nią pani Irena Krejner, miała do nas niezwykłą cierpliwość, poprawiała pierwsze nasze litery i cyfry. Uczyła dawno temu {lata siedemdziesiąte, w Szkole Podstawowej w Bieniewicach} Pierwsze laurki na Dzień Kobiet, malunki na Dzień Wyzwolenia Warszawy, zimą prace techniczne i karmniki dla ptaków.
Pani Irena miała cudne paznokcie, zawsze delikatnie umalowane, krótko obcięte i szminkę karminową, która za każdym razem wychodziła poza usta. W tamtych czasach nikt na takie ceregiele nie zwracał uwagi, istotne było to, jak wychowawca- pedagog odnosi się do dzieci, jak przekazuje wiedzę, którą przyswoił z ogromnym trudem. Pani Irena zdała egzamin na szóstkę, niestety nie ma Jej już wśród żywych. Z tego co mi wiadomo, pochowana jest na cmentarzu przy Niepokalanowie.
Z całym oddanie wspominam panią Wiesię Majunek i Basię Kalinkę- obie pracowały w tej samej szkole czyli we wspomnianych Bieniewicach. Pani Barbara uczyła zasad ortografii {niestety, wtedy człowiek patrzył co za szybą, bardzo tego żałuję} Pani Wiesława uczyła mnie muzyki, historii, a czasem rysunku technicznego. Miło czasem się z nimi spotkać i powspominać, bo jest co. Była też pani Zofia Kowalik, żona dyrektora- ta pani zawsze miała mnie na muszce i zapraszała do śpiewu. Mała, a może już ciut większa Zosia stawała na środku klasy i z radością odśpiewywała ulubiony chyba utwór pani dyrektorowej czyli; ,,Witaj Zosieńko, otwórz okienko...'' Po za tym uczyła geografii na tyle, że miałam zawsze pełną czwórkę i wiedziałam, gdy o to zapytała, gdzie jest Niecka Nidziańska...Wpoiła we mnie ciekawość do świata i tak mi pozostało na szczęście. Ciąg dalszy wkrótce...Zapraszam.
Komentarze
Prześlij komentarz