Pedagog sprzed lat część 2.






Zacznę od kultowego "Elementarza"-Falskiego. Moja z nim przygoda odcisnęła swe twórcze piętno, tylko ja i moja siostra wie, na czym to polegało. Czy Elementarz miał moc wina czy poziomek tego nie wiem, ale pamiętam moment, gdzie w ciasnych, zielonych ławkach z miejscem na kałamarz usiadłam trzymając w ręce wspomniany egzemplarz. Czy było duszno czy dzień wcześniej zjadłam coś niestosownego?- tego też nie pamiętam, ale wiem, że zwymiotowałam na tenże przecudny i dający mi szansę na wiele, Elementarz. Zrobił się szum, a ja ledwie żywa nie rozumiałam co się dzieje. Wychowawczyni Irena Krejner jednym ruchem sprawiła, że u drzwi mojej klasy pojawiła się siostra Grażyna- wtedy ósmoklasistka. Dlaczego tak to załatwiono, nie wiem.


Potem było już tylko miło i przyjemnie. Malowaliśmy kolorowe szlaczki, poprawialiśmy niezgrabne literki i cyferki, by miały jakiś porządny wygląd. Wychodziliśmy na plac przed szkołą, gdzie każda klasa miała swój kawałek ogródeczka. Razem z wychowawcą uczyliśmy się dbałości o rośliny, pokazywano nam grządki i omawiano to, co się na nich znajdowało. Przyznam, że miało to głęboki sens, bardzo żałuję, że obecnie stało się to passe. 

[na zdjęcie karty rowerowej]




Teraz ważne, by dzieciak miał wypasioną ,,komórę'' by miał nos do góry i z byle kim nie rozmawiał. Wtedy trzymaliśmy się wszyscy w kupie, dbaliśmy o siebie, choć były niechlubne wyjątki. To pupile nauczycieli, zawsze tacy byli- często kujony, albo dzieci kogoś ważnego, ale z tym jakoś nie miałam problemu. Robiłam swoje nawet wtedy, gdy zaprzyjaźniona koleżanka poszła do innej ławki tylko dlatego, że tamtej rodzic wrócił z Czechosłowacji czy NRD i przywiózł kolorowy piórnik czy buty. 

[Taka ja, foto znalezione w rupieciach, niewiele mam zdjęć z tamtych lat]



Miało być o pedagogach, więc wracam do tematu; Otóż w latach siedemdziesiątych nie było tyle zbędnego szmelcu co teraz. Można było skupić się na tym, co pedagog miał do powiedzenia. Słuchaliśmy z uwagą, robiliśmy skrupulatnie notatki i czekaliśmy cierpliwie na dzwonek. Wcześniej z takim ręcznym urządzeniem przechadzała się pani Racinowska, później zainstalowano mechanizm wysoko w suficie. Nikt się nie spieszył, nie rwał niczym do mety, gdy dzwonek dał znać o przerwie. Można było zostawić książki i zeszyty na ławce, a po przerwie wrócić do zadań. 


Zimą wszystkie dzieci piły mleko, gorące, rozlewane przez szkolne panie kucharki do osobistych kubeczków. Kto posiadał w tych czasach kakao, ten był gość specjalny, czasem się dzielił łyżeczką tego jakże pożądanego wtedy specyfiku. Piliśmy to mleko w spokoju i pełnej kulturze na godzinie wychowawczej, potem każdy mył swój kubek i stawiał do wydzielonej szafki- dziś na nic nie ma miejsca, czasu, ani ochoty. Wtedy to był pewnego rodzaju rytuał, któremu towarzyszyły rozmowy, dowcipy i śmiech. Zimą też więcej czasu poświęcaliśmy na rysunek i na prace ręczne. Tworzyliśmy piękne prace malarskie, ale rzadko kiedy moja trafiała na szkolną ściankę- to dzieci urzędnika państwowego czy pani ze sklepu, w którym od czasu do czasu coś się pojawiało. [Moja druga wychowawczyni, Pani Anna Bonarska]

Dziś, po latach, po rozważaniach i namysłach wiem, że to naturalne, ale wtedy nie mogłam się z tym uporać. Starałam się, uważałam na lekcjach, ale ...zawsze było jakieś ale. Spore znaczenie miała dla mnie Pani Anna Bonarska, kolejna po Pani Krejner wychowawczyni, to ona motywowała i tłumaczyła bez końca rzeczy, których nie zapomniałam do dziś. Pani Kowalik, Pani Majunek, cierpliwa i pełna poświęcenia, Pani Kalinka, polonistka, do dziś mam z nią kontakt. W klasie, w której doszła fizyka nawiedziła naszą szkołę nowa pedagog, tuż po Szkole Wyższej, do małej wtedy wioski. Jakież było nasze zdziwienie, gdy po paru minutach lekcji wspomnianej fizyki, pani Gospodarczyk ósemkę wiejskich dzieciaków postawiła do kąta. Nie był to zwykły szkolny kąt, a klęczenie na kolanach z podniesionymi rękoma. Przez lekcyjną godzinę, z rękami w górze za karę! Kiedyś tej pani spojrzę głęboko w oczy, a może jednak ominę ją głębokim ruchem? Dziś wiem- taki był pokaz swojej władzy nad nami, ale wtedy nie rozumiałam tego w ząb. CDN...

Komentarze