Wtorek powitał mgłą i chłodem, nic nie wskazywało na dość przyjemny dzień. Pobudka, mimo że lubię dłużej pospać, nie zrobiła na mnie większego znaczenia. Ot, dzień- kolejna data jesienna. Wiedziałam, że jadę oddać komuś krew, najcenniejszy dar jakim można się podzielić. Nigdy tego wcześniej nie robiłam, teraz mogę głośno wykrzyczeć; Dlaczego??? Bo system, bo małe dzieci, wiecznie coś do zrobienia, bo ideologia, bo wyższe sfery itd...itd...Tak, żałuję, że nie oddawałam krwi wcześniej, ale pozostawmy przeszłość.
Wrzuciłam na Fb. informację o tym, że zbiórka, że świetny pomysł, że w tle jednak potrzebujący {bliski}Czy bliski czy daleki czy nawet ktoś zupełnie obcy- to warto! Pod warunkiem, że krew uratuje komuś cenne życie. Tyle możemy dać, a może aż tyle...Kilka wiadomości prywatnych, dwa telefony i gadka- szmatka pod marketem utrwaliły mi, że jeszcze bardziej warto oddawać krew. Czcze gadanie typu; nie, bo nie, i co to komu pomoże, nigdy nie oddawałam- to i z tym umrę, albo; złodzieje, ale tych epitetów nie powielę.
Owszem, stawiłam się pod budynkiem szpitala w Grodzisku Mazowieckim, rozejrzałam i rozpytałam o drogę. Potem już tylko trochę papierologii, spotkania z lekarzem i niezwykła podróż w nieznane. Jak to będzie? - To nie świąteczna paczka, ani prezent urodzinowy, nawet odkrycie testamentu- to tylko cząstka nas samych, nasza krew ratująca komuś życie!!! Przemiła pani pielęgniarka najpierw zbadała w kilka minut moją krew, potem posadziła na fotelu. Wytłumaczyła mi, że nie powinno boleć, rozluźniła moją krwiodawczą rękę i rozpoczął się cały rytuał.
Leżałam sobie z lekko uniesionymi nogami, a z ręki niczym z żyły złota, powoli kapała ona, krew. Nie jestem fanką celebracji i obnoszenia się z nią, ale oddawanie krwi -to coś niezwykłego i warto rozprzestrzeniać, krzewić i rozgłaszać wszem i wobec. Byłam dumna i szczęśliwa, wszak robiłam to pierwszy raz w życiu. Pani pielęgniarka postanowiła zrobić mi fotkę z tej okazji, wyszło kilka...
Trwało to chwilę, może 10-15 minut. W tym czasie udało się zgromadzić prawie pół litra tej życiodajnej substancji. Radość była jeszcze większa, gdy namówiłam trzech panów, którzy honorowo oddawali krew, by oddali tym razem na moją bliską osobę. Tak też się stało, za co z tego miejsca IM dziękuję.
Odpoczęłam chwilę, a w zamian otrzymałam kartonik z czekoladami, soczek i uśmiech pań pracujących w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa- oddział w Grodzisku Mazowieckim. {przysługują dwa wolne dni od pracy} Wracając do domu autem, słuchałam ulubionej muzyki i byłam w świetnym humorze. Po powrocie trochę opadłam z sił, ale na krótko, bo wieczorem spotkanie w Centrum Kultury w Błoniu i SHOW z niezwykłym człowiekiem, wybitnym aktorem Arturem Barcisiem. Na fotkach, które zamieściłam 27.09. na Fb. {Obserwator Świata} nie wyglądam najlepiej, ale czułam się znakomicie.
Namawiam wszystkich, którzy niekoniecznie lubią pomagać, ale pragną szczęścia i zdrowia dla bliskich i znajomych, by oddawali krew. Ten życiodajny płyn to bezcenny produkt, nie kupisz go za żadne pieniądze, ale może uratować Ci kiedyś {w przyszłości, może za moment} życie. A to życie jest piękne, jest niezwykłe, bo jest! Cieszmy się jesienią, radujmy z małych rzeczy, bo jutra może nie być, albo może dla nas nie nadejść. Kropla krwi - robi wrażenie...i tego się trzymajmy.
Komentarze
Prześlij komentarz