O tym, że jesień zaskakuje każdy ma swoje zdanie. Ja wciąż liczę na długą i pogodną jesień. Już nie chodzi o te wszystkie skarby z ogrodu, o ten szelest liści pod nogami, ale o te ulotne chwile, o których nikt nie myśli, że mogą bezpowrotnie zniknąć. [Fotka z dziś, trochę w uszy wiało, więc opatulona, ruszyłam w drogę, 22 km]
Może obudzimy się i nie zobaczymy słońca? - to w mojej kolejnej, pisanej od dwóch lat książce {ukończę ją, ale teraz skupiona jestem na czymś zupełnie innym} Maluję, piszę, obserwuję świat wokół, cieszę się z kolejnego dnia, martwi mnie widok Zombie. A tych cała masa dookoła- wpatrują się w srajfony, stukają bez przerwy.
Wczoraj byłam na wernisażu znanej, lokalnej Artystki Malarki. Owszem, przyszło sporo osób, ale pewna grupa, tylko po to, by zabłysnąć, by wypić lampkę szampana, zjeść ciasteczko i zrobić fotkę z miejscowym notable.
Ale nie o tym chciałam dziś napisać; A mianowicie o tym, że tegoroczna jesień jest wyjątkowo łaskawa i szczodra. W ogrodzie czuć lekki powiew, ale widać też babie lato i skarby natury.
Tu trochę papryki, tam dorodne papryczki z grupy chilli- jalapeno. Uzyskałam nasionka z tych, które kupiłam w markecie, wysiałam wiosną do doniczki, a potem do ogrodowych donic. Dziś zbieram już drugi miesiąc. Choć jeszcze zielona, to szybko zmienia kolor na czerwony, albo pozostaje przy swoim. Jest dość ostra, wyjątkowa w smaku, i robię z niej, z dodatkiem pomidorów, czosnku i cebuli niezwykły dip.
Stosy kolorowych, małych, dużych i ogromnych dyni, da się zauważyć jadąc przez gminne dróżki. Rolnicy uwijają się, by wyciągnąć z ziemi to, na co liczyli. Zapach świeżo wykopanych ziemniaków czy marchewki- to zapach z lat dzieciństwa.
Te złote, brązowe, brunatne, ciemnozielone, kolorowe liście, szeleszczące pod nogami czy kołami roweru. Te przebarwiające się całe połacie lasu, łąki i bagien przy Utracie, zapierają dech w piersiach. U mnie końcówka prac tej pory roku, po niej siadam grzecznie i kończę zaplanowane dzieło. Dziś ostatnie poprawki i tworzenie gotowej porcji warzyw na zupę. Wystarczy drobno posiekać por, zetrzeć na grubych oczkach {lub w maszynce elektrycznej czy innym urządzeniu} marchewki, pietruszki i selera. Zamykamy szczelnie i wkładamy do zamrażarki, zimą taki woreczek czasem ratuje nam życie, a czasem ułatwia gotowanie. Polecam zrobić takie zapasy, to z marketu; to lodowate kawałki warzyw, ale wybór należy do Was.
Komentarze
Prześlij komentarz