...obraziłam Matkę Naturę, sąsiada i kota. Miało to być pewnego rodzaju podsumowanie mijającego 2022 roku, ale tyle się w nim działo, że postanowiłam wiele opuścić, a temu co najważniejsze, dać ostatnie słowo. Kolejny rok w pandemii, powoli odpuszczało, ale wciąż większość żyła w strachu i niepewności. Na prawdziwą i ciepłą wiosnę musieliśmy czekać bardzo długo. Prace w ogrodzie z marca przesunęły się na maj, co skutkowało droższymi nowalijkami i wzmożoną pracą lokalnych rolników.
Pewien cudowny ślub bliskiej osoby, sprawił mi wiele radości i szczęścia. Poznałam nowych ludzi, wartościowych, nietuzinkowych, z którymi można porozmawiać ,,o wszystkim'', którzy są przyjaźnie nastawieni do mnie i moich poglądów. To był urodzajny rok, truskawek, malin czy jeżyn było nie do przejedzenia, wiśnie wisiały na gałązkach w ogromnych ilościach, co w rezultacie przyczyniło się do utworzenia tzw. przelewek czyli smacznych i zdrowych nalewek. Cała plantacja pomidorów uległa wymarciu, a to za sprawą niejakiego białego i zżerającego co się da...owada zwanego Mączlik szklarniowy .
Lipcowe i bezdeszczowe popołudnie dało mi ogrom szczęścia, a to za sprawą moich bliskich, którzy urządzili mi w ogrodzie wernisaż moich prac malarskich. To był naprawdę wyjątkowy dzień, martwiłam się, że zacznie padać czy jakaś burza znajdzie sobie nad moim domem ujście, ale nic podobnego. Pogoda była iście barowa, a szampan i inne trunki smakowały wszystkim przybyłym na ten pokaz moich ,,dzieł sztuki'' Udało mi się część prac sprzedać- to dla autora zawsze zaszczyt i wielka sprawa. Malowanie sprawia mi ogromną radość, szczególnie zimą, gdy ogród widzę zza szyby, a dni są długie i monotonne.
Po raz kolejny zderzyłam się ze ścianą; głupota ludzka nie zna granic. Za nic nie mogłam dogadać się z pracownikami urzędów, choć starali się być mili, to ich kwalifikacje i poziom stresu nadaje się na legowisko dla szopa. Choć rozmawiamy w tym samym języku, to mam wrażenie, że paragrafy, regulaminy i lojalność wobec szefa zasłoniły im oczy i przytkały mózgi. Całą wiosnę, lato i jesień śmigałam na swoim dwukołowym rumaku o nazwie Romet. Ile się dało i gdzie się dało, choć kierowcy aut wszelakich wciąż używają telefonów komórkowych podczas jazdy {trzymając w ręce telefon} i strach poruszać się tam, gdzie nie ma ścieżek rowerowych.
Znów plan na zimę czyli robić przetwory czy nie? Większość osób twierdzi, że lepiej kupić w ,,biedrze'' niż stać i się męczyć ze słoikami. Często od osób młodych, zdrowych i podobno zdrowo się odżywiających słyszę; Po co się trudzić, skoro w sklepie za grosze kupię! W porządku! Tylko, co tam jest w tym słoiku, bo to, że przyklejony certyfikat ECO to jednak do mnie nie przemawia. Zrobiłam trochę i do następnych zbiorów powinno wystarczyć, a jak nie, to zjem ziemniaki polane zupą zacierkową na mleku ze skwarkami.
Zdrowie było, optymizm i wiara w ludzi - momentami słabsza, ale była. Czegóż trzeba więcej? Rok należał do udanych, poza niewielkimi wahnięciami i słabostkami. Wakacje w ogrodzie, wśród kwiatów, pachnącej lawendy, malin i drzew. Czasem odwiedziła wnuczka, czasem przyjaciółka i było bardzo przyjemnie. Trosk i nerwów o to, co przyniesie kolejny rok była cała masa, ale jestem już w takim wieku, że ci czy tamci nie wystraszą mnie tak szybko jak jeszcze dekadę wstecz.
Co będzie, to będzie! Zawsze sobie powtarzałam; Nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było! W końcu żyjemy wśród ludzi, a ci podobno mają pokłady empatii. Mają? Chyba mają, ale trudno powiedzieć, ale żyć swoim życiem. I tego Wam wszystkim czytającym życzę. Żyć swoim życiem, nie udawać kogoś innego, tworzyć piękno, mieć do siebie dystans i szanować tych, których należy!!! Ważne są dni, których jeszcze nie znamy! i tego się trzymajmy. Szczęśliwego Nowego 2023 Roku!!!
Komentarze
Prześlij komentarz