Starość, bo o niej mowa, tak dla niektórych odległa, a dla wielu bliska jak nocna koszula. Łudzimy się, stawiamy dziesiątki, a może i setki pytań {raczej sami dla siebie} Co dalej? Kto nam poda tę szklankę wody na starość? Czy poda czy jest blisko czy będzie chciał, a może nawet- czy znajdzie dla nas czas? Podczas, gdy podskakujemy z radości mając dwadzieścia czy trzydzieści lat, zerkając na babcię czy dziadka- mamy odruch rozczarowania i zastanawiamy się (chociaż coraz bardziej w to wątpię, czy współczesna młodzież jest w stanie zastanawiać się nad czymkolwiek co nie pochodzi ze smartfona) , jak to będzie, jak my będziemy wyglądać mając tyle lat.
Choć to tylko ułamki sekund, nasze myśli są zupełnie gdzie indziej. Po co się zamartwiać, po co rozmyślać, życie i tak zrobi swoje.
Jak podają statystyki; na koniec 2021 roku liczba osób w wieku 60 lat i więcej wyniosła prawie 10 mln. Nasilający się z roku na rok proces starzenia się społeczeństwa martwi, ponieważ młode pokolenia nie myśli o pomocy starszym, o podaniu tej przysłowiowej szklanki wody. Brak zaplecza medycznego, zupełny brak dofinansowania do domów tzw. Spokojnej Starości. Sytuacja materialna seniorów spadła niemal do zera. Polacy starzeją się szybciej, biedniej i mało sprawnie ruchowo. Powiedzenie, że; Starość to się panu bogu nie udała! jest jak najbardziej na czasie. Seniorzy pozostają sami sobie, gdzie jeszcze kilka dekad wstecz, były to rodziny 3 lub 4 pokoleniowe. {we wrześniu 2021 pisałam o eutanazji, ale w katolickim kraju, ten numer nie przejdzie, a szkoda}
Młodzi pragną za wszelką cenę być sami i niezależni. Nic w tym nowego, ani złego, ale coraz bardziej narasta zjawisko odosobnienia, odseparowania od starych, schorowanych i niepotrzebnych rodziców. Odizolowanie się córki czy syna od starej, nieprzydatnej często marudzącej matki. Wyłączenie się z obowiązków czy to całkowite i bezwzględne opuszczenie miejsca pobytu rodzica. Zero kontaktów, jak najmniej rozmów, spotkań i poruszania tematów przeszłości. Teraz każdy musi sobie radzić sam!
Córeczka tatusia, faworyta, oczko w głowie zapracowanego ojca. Synek mamusi, pupilek, beniaminek, a nawet maminsynek. Po latach, po wejściu w dorosłość jak też w momencie najtrudniejszym, gdzie często jedno z rodziców pozostaje samotne. Wiele odważnych słów i poważnych obietnic, po których następuje ona- Cisza. Choć wciąż poznaję wyjątkowe córki i synów, to nie daje mi spokoju stan emocjonalny młodych osób. Patrząc na kolorową, a to za sprawą modnych ciuszków dziewczynę- zastanawiam się; Czy potrafiła by zaopiekować się SWOJĄ chorą i starą matką? Ze wszystkimi jej potrzebami, z codzienną higieną, nastrojami i humorami. {Znam kilka takich i doceniam bardzo}
Taki synek, ,,biznesmen" Człowiek sukcesu, przedsiębiorca? Widzicie go, jak przemywa twarz schorowanego ojca? Czujecie ten moment, gdy trzeba ojca ,,oporządzić'' zmienić ubranie, zrobić kąpiel, ogolić, uprać, nakarmić. Może podałam zły przykład- ten przedsiębiorca! Znajdzie ,,panią'' która ogarnie staruszka, zapłaci, ale mrugnie okiem, że ma 30 minut! {dobre i to} Weźmy potencjalnego ,,Kowalskiego'' młodego, zwinnego, ciekawego świata- brak mu czasu na spokojny posiłek z własnym dzieciakiem, a tu jeszcze trzeba odwiedzić ojca czy matkę w Domu Spokojnej Starości. To tylko chwila; dam radę, wytrzymam w tym smrodzie! A potem...dopiero za miesiąc, zresztą powiem im, że jestem zajęty. To poda czy nie, tę szklankę wody Wam własne dziecko? Odpowiedzcie sobie sami na to pytanie i bądźcie sprawni, zdrowi i świadomi- komu powierzacie swój dobytek.
I aby było jasne - nikt od nikogo nie wymaga opieki paliatywnej .. to tylko taka moja niedzielna refleksja i niekoniecznie słuszna ...
Dzieci wychowywane w atmosferze braku obowiązków, (by nie odbierać im czasu wolnego), nie będą czuły jako dorośli, poczucia wypełniania obowiązków wobec Rodziców.
OdpowiedzUsuń