Kapuściana, staropolska.


Zbyt wiele nie znalazło się w starych, zakurzonych księgach kulinarnych o kapuście. Warto wspomnieć, że uprawiana jest w Polsce nie wszędzie, jednak na obszarze całego kraju znane są krokiety z kapustą, pierożki, uszka. Puree kapuściano- ziemniaczane na maśle, uczta dla podniebienia czy też wszelkie kwaśnice, kapuśnice, kapuśniaczki i kapustnice-nie mylić z rozpustnicami. Różnie nazywano polewki (nie mylić z przelewkami) i zupy z dodatkiem kapusty lub raczej ze sporą jej zawartością. Zasmażana, zabielana, kiszona i taka prosto z ogrodu czy pobliskiego targu czy bazarku. jak zwał tak zwał, kapusta rządzi jesienią i basta. Kto kapusty nie lubi, ten ,,zdrajca narodu'' a raczej nie wie, co dobre, ale do rzeczy;

Dziś zupa na jesienno- zimowe szare dni. Gęsta, że trudno wetknąć łyżkę, z zawartością wędzonej kości lub bekonu. Może taka lekka, delikatna? - Jednak skoro kapusta, to lekko być nie może. Kapusta przyciąga jak magnes, spyrki, skwarki i ziemniaki. Kapusta lubi gęste sosy, omasty i wszelkie tłuste dodatki. Latem, gdy delikatnie pokroisz kapuścianą głowę, możesz dodać kilka pomidorów, łyżkę gęstej śmietany i wylizać talerz. Jesienią i zimą kapusta przemawia niemal ludzkim głosem, namawia do grzechu, dopomina się większej ilości dodatków, tłustych, treściwych i konkretnych w przekazie. 

[nie żałujmy selerowych liści, bogatych w mnóstwo witamin, potem i tak wyjmujemy, ale smak pozostaje]
Obierasz ziemniaki, kroisz je w dość grubą kostkę, wrzucasz do garnka, zalewasz zimną wodą i stawiasz na ogniu. Delikatnie solisz i sprawdzasz czy ziemniaki są już ciut ciut miękkie. Jeśli takowe są- obierasz dwie- trzy cebule, kroisz na drobno, wrzucasz na rozgrzany olej na patelni. Jeśli cebulka zacznie się rumienić, dodajesz dwie łyżki mąki pszennej, mieszasz. W międzyczasie wrzucasz do ziemniaków w garnku, pokrojoną {by nie była zbyt długa} kapustę kiszoną i pół szklanki przetopionych wcześniej skwarek z boczku czy kiełbaski. W tym momencie, wlewasz do całej zawartości w garnku ową zasmażkę z cebuli i mąki. Pyrkoce, bulgoce i pobudza do życia- kapuśniak!


Mieszasz, obserwujesz i dajesz jeszcze pięć minut na dogotowanie się, tzw. dojście. Możesz dodać jeszcze pokrojonej w plasterki ulubionej kiełbaski, wedle upodobania. Na koniec sporo pieprzu, majeranku i dla podkręcenia smaku- pieprzu Cayenne, albo papryki słodkiej. Zupa musi być gęsta, zawiesista i zachęcająco wyglądająca. O smaku nie wspominam, bo ta moja, dzisiejsza jest jeszcze lepsza niż ta jedzona w Bieszczadach w ,, Zakapiorze'' czy ta w knajpie w samym centrum Szczyrku. Na Warmii i Mazurach czy w Sudetach, kapusta jest, ale tam nie rośnie, bo największe jej plantacje znajdują się na Mazowszu.  Zresztą jest lepsza od tej, co rok temu, to nie zupa, ale zjawisko kulinarne. Do tak pożywnej zupy powinno się podać mały, niepozorny kieliszeczek czegoś zmrożonego, ale o tym podobno nie wolno pisać, a tym bardziej namawiać. Ja jednak wypiję Wasze zdrowie, Amundsen jest very good! 

Komentarze