#melon #ogród #pigwa #nalewka #słodycz #lato #jesień #woda
Mam oczywiście na myśli koniec lata. Skończyły się czereśnie, truskawki i kończą się maliny, śliwki i jabłka. Choć bardzo denerwuje to, że zamiast najcudowniejszych, polskich jabłek, wciąż wybieramy [ w środku lata też] banany, awokado czy ananasy i melony. Te ostatnie urosły w moim ogrodzie, mimo ogromnego wysiłku, są. Nie takie jak w markecie, mniejsze i słodsze, ale są. Nastaje smutny czas, choć kolorowo będzie w lasach i parkach, to już gwar mniejszy. Ptactwo wybiera się do wylotu, myszy pchają do ludzi, a ludzie...Ludzie się nudzą, marudzą i narzekają. To drogo, to niekorzystnie, to znów nie tak, jak być powinno. [ten kwietny kobierzec, uczta dla wszelkich fruwających i dla mnie też]
Koniec sezonu na kosiarki, komary i osy. Koniec z basenem; szkoda, że...Wylewana jest woda ot, tak sobie, na ulicę, na drogę czy na sąsiedzką, niezamieszkałą jeszcze działkę. Przecież można by ta wodą nasączyć swój teren. Wiem, wiem- z chemią jest, ale skoro nam nie szkodziła, to i naszej ziemi zrobi dobrze. Szkoda tyle hektolitrów, zmarnowanej wody. Nie narzekajmy, że drogo, bo...Korzystajmy z życia na tyle, ile ono pozwala. Obserwujmy to, co się dzieje wokół. Koniec lata nie znaczy końca świata czy życia. Cieszmy się chwilą i tym, co cieszyć powinno. Wspominałam kiedyś tu, w swoim blogu o zapachu ziemi. Tak, Ona pachnie, szczególnie o tej porze roku, po rolniczej orce. Zapach świeżo zoranej ziemi pachnie przecudnie, wystarczy wczuć się w ten klimat. O tej porze niewiele już w ogrodach, sadach i na polach. Od dekady widać to, co za oceanem straszyło w latach sześćdziesiątych, a mianowicie wszelkie odmiany kukurydzy. Jest prosta w obsłudze, nie wymaga zbytnio wody. Pewnie my, jako potencjalni zjadacze frytek, chleba czy placków kartoflanych, będziemy musieli przestawić swoje gusta kulinarne na corn- klopsy. Kukurydza uprawiana jest na większej ilości powierzchni niż burak cukrowy, ziemniak czy marchew. Zdominowała hektary, przejęła żyzne pola. Może uda się wyhodować trzcinę cukrową, to rumu można by się było napić i podeliberować w trzcinowym kapeluszu. Koniec sezonu na letnie lemoniadki, kompociki i drzemki w cieniu lipy. i tak chce się żyć, mimo wszystko.
Mam oczywiście na myśli koniec lata. Skończyły się czereśnie, truskawki i kończą się maliny, śliwki i jabłka. Choć bardzo denerwuje to, że zamiast najcudowniejszych, polskich jabłek, wciąż wybieramy [ w środku lata też] banany, awokado czy ananasy i melony. Te ostatnie urosły w moim ogrodzie, mimo ogromnego wysiłku, są. Nie takie jak w markecie, mniejsze i słodsze, ale są. Nastaje smutny czas, choć kolorowo będzie w lasach i parkach, to już gwar mniejszy. Ptactwo wybiera się do wylotu, myszy pchają do ludzi, a ludzie...Ludzie się nudzą, marudzą i narzekają. To drogo, to niekorzystnie, to znów nie tak, jak być powinno. [ten kwietny kobierzec, uczta dla wszelkich fruwających i dla mnie też]
Koniec sezonu na kosiarki, komary i osy. Koniec z basenem; szkoda, że...Wylewana jest woda ot, tak sobie, na ulicę, na drogę czy na sąsiedzką, niezamieszkałą jeszcze działkę. Przecież można by ta wodą nasączyć swój teren. Wiem, wiem- z chemią jest, ale skoro nam nie szkodziła, to i naszej ziemi zrobi dobrze. Szkoda tyle hektolitrów, zmarnowanej wody. Nie narzekajmy, że drogo, bo...Korzystajmy z życia na tyle, ile ono pozwala. Obserwujmy to, co się dzieje wokół. Koniec lata nie znaczy końca świata czy życia. Cieszmy się chwilą i tym, co cieszyć powinno. Wspominałam kiedyś tu, w swoim blogu o zapachu ziemi. Tak, Ona pachnie, szczególnie o tej porze roku, po rolniczej orce. Zapach świeżo zoranej ziemi pachnie przecudnie, wystarczy wczuć się w ten klimat. O tej porze niewiele już w ogrodach, sadach i na polach. Od dekady widać to, co za oceanem straszyło w latach sześćdziesiątych, a mianowicie wszelkie odmiany kukurydzy. Jest prosta w obsłudze, nie wymaga zbytnio wody. Pewnie my, jako potencjalni zjadacze frytek, chleba czy placków kartoflanych, będziemy musieli przestawić swoje gusta kulinarne na corn- klopsy. Kukurydza uprawiana jest na większej ilości powierzchni niż burak cukrowy, ziemniak czy marchew. Zdominowała hektary, przejęła żyzne pola. Może uda się wyhodować trzcinę cukrową, to rumu można by się było napić i podeliberować w trzcinowym kapeluszu. Koniec sezonu na letnie lemoniadki, kompociki i drzemki w cieniu lipy. i tak chce się żyć, mimo wszystko.
Komentarze
Prześlij komentarz