Człowiek wymordowany życiem, złakniony spokoju i tego, co jeszcze mógłby, ale zdrowie nie pozwala. Kości trzeszczą, puls skacze, ale wątroba przyjmuje smaczne kąski i szlachetne trunki. Już mi się nie chce latać samolotem, puszczać wodze fantazji i podziwić widoki. Jadę do pobliskiej hurtowni rybnej, sklepu czy do zaprzyjaźnionej wędzarni i tam podziwiam. W moim wieku smaki, świeżość i komfort spożywania posiłków ma ogromne znaczenie. Nikt mi nie hałasuje, nie wyciera umazanej pupy czy nie pluje zupką. Z głośnika sączy się Phil Collins, a ja i On upajamy się swoim towarzystwem. Zajadamy to, co wspólnie [choć wolę sama -taka Zosia Samosia] ugotowane, przyrządzone i podane. Czasem bywają to krewetki, na winie i maśle. Z pomidorami, oregano i czosnkiem. Ich smak, a raczej sosu, z wiekiem stał się idealny i doskonały.Jednak na hotelowe- wakacyjne śniadanie - kanapka, tost czy kawałek bagietki. Przeciągnięta masłem, ułożona porcja tatara z łososia, skropiona cytryną. Razowy chleb odnalazł się w tym przypadku jak najlepiej, gałązka świeżego kopru [ jeszcze sporo go w ogrodzie] Dwie kromki to idealna porcja śniadaniowa, wszak nie czeka mnie ciężki szlak turystyczny, ani wyprawa po tuńczyka. Mogę zjeść to, co akurat mam pod ręką, albo...ruszyć na podbój pobliskiego miasta. Wystarczy minimum wiedzy kulinarnej, by stworzyć dzieło sztuki, zaskoczyć najbliższych i...samą siebie. Trochę mnie dziwi, że społeczeństwo tak bardzo nie lubi pichcić, woli gotowe dania. Przecież to taka wielka radość i ...wiem, co jem. Sporo przepisów jest w archiwum, do którego zapraszam, może czymś zainspiruję? Zawsze możecie coś w daniu zmienić.
Pichcenie niespodzianek pozwala odkryć nowe smaki. Fantazja kulinarna nie ma granic.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię gotować, własnoręcznie tworzyć kulinarne dzieła sztuki, dosmaczać, doprawiać, szukać wyzwań. W głowie siedzi tyle przepisów, a lat ubywa- szkoda, że ...nie mam 15 lat. Mój świat i życie w nim, wyglądałoby zupełnie inaczej. Na szczęście mam komu pichcić, a ten Ktoś docenia, bardzo. Tak jak wspomniałaś Aniu, fantazja kulinarna u mnie nie ma granic.
Usuń