...i nie jest to mowa o parze zakochanych, ale o...
Niezwykłe, syte i zdrowe są moje gołąbki. Oczywiście z ryżem i mielonym mięsem [ od szynki lub łopatka] Można zmielić sobie schab, ale będzie suchy farsz, mimo, że dołożymy przeszkloną cebulkę i marchewkę. Mięsko musi być delikatnie tłuste, wtedy puści swoje soki, a potrawa nabierze odpowiedniego smaku. Naszłom mnie na ten konkretny kulinarny występ, po tym jak obejrzałam na Yt. [jakieś górskie gotowanie w dalekim Afganistanie czy Kazachstanie] Też tam jedzą potrawy podobne do naszych, te proste w obróbce i przygotowaniu.
Kapusta pochodzi z własnych grządek, a mięso ze zwierząt domowych. U mnie w kuchni jest ciut inaczej, kapusty w ogrodzie nie posiadam, bo wszystkiego mieć nie można, a mięso kupuję w znajomym dla ,,lokalsów'' miejscu. Kiedyś wspominałam o sklepie ,,Kotlecik'', obecnie, bliżej mi do ,,I- M'', które powstało na miejscu karczmy przy trasie. Oczywiście dobrze, gdy znamy miejsce uprawy tejże kapuchy. Czy rosła wśród spalin czy raczej z dala od nich? Tak trudno teraz o uczciwego rolnika, ogrodnika, polityka...Niech tam!
{ło matko, jakie dobre} Żal, że nie zjemy ich w restauracji, a szkoda.Mięsko mielone doprawiam solą, pieprzem i czymś jeszcze; to mój tajemny składnik, który zmienia oblicze ziemskiego jedzenia. Ryż płuczę, przelewam wodą kilka razy, ważne, by był kleisty i zwierał całą zawartość owego gołąbka. Taki oczyszczony i odciśnięty z wody dodaję do masy mięsnej. Czasem wspomniana cebulka i marchewka, ale nie tym razem. Oczywiście można dodać; dla wegan i wegetarian sporo składników typu; soja, cieciorka czy warzywa, pieczarki, boczniaki. Główkę kapusty [ głowiasta czy włoska] zaparzamy lekko, by jej listki nieco zmiękły. Czyli zanurzamy i gotujemy przez krótki czas - powinna zmienić delikatnie swój kolor. Wyciągamy z garnka, ochładzamy i zdejmujemy z kapuchy ciuchy.
To znaczy, że liść kapusty posłuży do utworzenia poczciwego i smacznego gołąbka. Tworzymy dzieło sztuki kulinarnej, a tak zawinięte pakunki, układamy do ,,gęsiarki'' i zalewamy pulpą pomidorową. Wstawiamy do piekarnika na niemal godzinkę na 200 st C.
{warto je zrobić więcej, na kilka dni}
Przez szybkę piekarnika widać, jakie tam w środku zachodzą magiczne procesy. Zapach pieczonej kapusty rozchodzi się po niemal wszystkich zakątkach domu. Kapuściane liście kurczą się i nabierają złotawych rumieńców. Sos z pieczonego mięsa powoli wydobywa się ze środka i łączy z pomidorowym przecierem. Wszystko nabiera mocy, kruszeje i olśniewa, zachęcając do konsumpcji. I jak tu - po otwarciu rozpalonego piekarnika, nie skosztować wręcz chrupiącego, soczystego gołąbka. Zawsze pod ręką leży na talerzyku łyżka, którą sprawdzam stan przyrządzonej potrawy. Po niemal godzinnym pieczeniu się gołąbków, robię sos na bazie mąki, gęstej śmietany i poczciwej pulpy pomidorowej. Wlewam do upieczonych ,,ptaków'' i co? - Ano, podaję z ubitymi na gładką masę ziemniakami, z koperkiem. Co do popitki? - Naleweczka własnej produkcji, tym razem z wiśni, a na deser szarlotka z lodami.
Komentarze
Prześlij komentarz